W związku z tym, że mam dziś jeszcze 70km do przejechania – i niestety pod wiatr – zwracam się z prośbą o modlitwę. Módl się tymi słowy:
„Wszechmogący Boże nasz, niech przestanie wiać nam w twarz”.
Jednocześnie przypominam, że jest lato. W związku z tym jestem nadmiernie towarzyski i żądny kontaktów. Zwłaszcza z dziewczynami. Tak, jestem jednym z tych nielicznych miłośników Biblii i Boga, który publicznie przyznaje się, że lubi dziewczyny. To podobno jakiś grzech, ale nie wiem jaki. Pewnie grzech radości.
A w ogóle ponoć krąży gdzieś po świecie list ostrzegający przede mną. Jestem wielce zobowiązany autorkom tego listu, albowiem nie ma nic bardziej zachęcającego do kontaktów z chłopakiem dla dziewczyny niż ostrzeżenie przed tym od innej dziewczyny.
Proponuję więc wspólne piwo, gapienie się a śmieci płynące w rzece, wyłażenie na drzewo (najlepiej jakieś nielegalne), identyfikację rozmaitych konstelacji lub inne przyjemne rzeczy, wliczając również te, od których porządnym, ułożonym i ładnie ubranym ludziom staje mózg lub co innego.
To pisałem z Nałęczowa ja, Martin baron Swoboda-Lechowicz, ładujący w kapeluszu i piórkach baterie oraz siebie.