Pyknęło mi 6000 polubień na Facebook’u.
Ale natychmiast zniknęło, kiedy zacytowałem zdanie jednego polityka: „gdyby się pan znał na kobietach, to by pan wiedział, że zawsze się troszeczkę gwałci„.
Przepiękne zdanie…
Zacytowałem je między innymi po to, żeby poszło sobie w cholerę jak najwięcej bezmyślnych fanatyków (wszystko jedno kogo). Wcale nie chcę, żeby mnie lubili. Bo to źle o mnie świadczy. Sugeruję, że mogę być takim samym bezkrytycznym durniem jak oni.
Dam wam przykład o co mi chodzi.
Parę dni temu ludzie z portalu poboczem.pl napisali o „paskudnej prowokacji Niemców wobec Polaków„. Chodziło o to akcję magazynu „AutoBild”, która polegała na zostawieniu samochodu gdzieś blisko polskiej granicy i czekaniu czy go ukradną. W samochodzie były nadajniki, dzięki którymi można było śledzić co się dalej dzieje z samochodem.
Samochód szybko i sprawnie skojono i rozparcelowano. Kawałki doszły aż do Lublina.
I teraz pytanie: kogo serwis chwali a kogo potępia?
Odpowiedź powinna być oczywista: potępia złodzieja, a chwali tego kto to wyśledził.
A wała! Serwis poboczem.pl chwali Polaków, a potępia Niemców.
Za co?
O Polakach:
- „My sięgamy po skromne samochody dostawcze. Dlaczego? Bo jesteśmy narodem ludzi ciężkiej pracy.”
- „Czy można mu [facetowi z Lublina, co kupił kradzione części] mieć za złe, że chciał to uczynić jak najtaniej, zaopatrując się na giełdzie samochodowej?”
- „Polak Potrafi!”
O Niemcach:
- „co za bezczelność!”
- „paskudna prowokacja”
- „swoim postępowaniem wpisali się w wielowiekową tradycję paskudnych prowokacji, których dopuszczają się Niemcy wobec Polaków”
I tak sprawa „właściciel kontra złodziej” zmieniła się magicznie w sprawę „Niemiec kontra Polak”. I nagle widzimy, że zły jest nie ten, kto źle postępuje, ale ten, kto stoi po złej stronie (czyli: nie naszej).
Czy z Korwinem jest inaczej?
A co się dzieje, kiedy zacytujesz kolejną głupotę, którą powiedział Janusz Korwin-Mikke? Czyja to wina, że nie wygra kolejnych wyborów?
Odpowiedź: twoja!
Bo zacytowałeś. Ergo, jesteś po złej stronie. Wyborczej, TVN-u, agentów, bandy czworga, i tak dalej. To przez ciebie znowu przegra i przez ciebie nie zbawi świata.
Z jednej strony zabawne, z drugiej irytujące.
Bo wychodzi na to, że to nie ma znaczenia, że facet, który miał dążyć do zjednania sobie wyborców, nie wiadomo po co opowiada publicznie o przyjemnościach gwałtu i powiązaniach Hitlera z niepełnosprawnymi. Ważne, że ja o tym powiem głośno!
Inaczej mówiąc, nasz bohater może pieprzyć trzy po trzy co mu tylko ślina na język przyniesie i jest bez zarzutu. A moim obowiązkiem jest udawać, że nie słyszałem 80% jego wypowiedzi – i na tym polega uczciwość!
A żeby było śmieszniej, ci sami ludzie którzy udają, że nie słyszą 80% słów swojego idola, nie przepuszczą nawet 1% słów, które powie każdy inny.
To niewiarygodne do jakiego stopnia selektywny potrafi być człowiek!
Potrafi nawet polityka, który od 20 lat próbuje sił w każdych wyborach i w żadnych nie może osiągnąć nawet 5% chwalić za osiągnięcia.
Zastanówmy się: gdybym ja przez 20 lat startował w konkursach literackich i ani razu nie zawalifikowałbym się nawet do pierwszego etapu, ale za każdym razem robił w kółko to samo i w taki sam sposób, to czy chwaliłbyś mnie za osiągnięcia? Czy raczej nazwał upartym baranem, który stracił już do reszty kontakt z rzeczywistością?
Jeżeli jesteś moim fanem – to pierwsze.
Mówiąc „fan” mam tu oczywiście na myśli tępego durnia, który nie potrafi myśleć samodzielnie i podobnie jak jego idol stracił kontakt z rzeczywistością.
Nie lubię takich ludzi i nie chcę żeby oni mnie lubili.
Piszę, gadam, śpiewam dla ludzi, którzy nie chcą mieć stron. Nie łączą się w bandy podwórkowe. Nie dostosowują rzeczywistości do swoich wyobrażeń.
Nie śpiewam dla fanatyków.
Śpiewam o fanatykach.