Dziś się budzę z – nie wiem już który raz – zablokowanym kontem na Facebook’u.
Facebook, jak to Facebook, nigdy nie mówi za co konkretnie blokuje. Ale jak już blokuje, to porządnie. Odcinka dostęp do wszystkiego, łącznie z czatem. Bez ostrzeżenia, bez wyjaśnienia, bez dyskusji, bez możliwości odwołania się.
Do tego się przyzwyczaiłem. Ale nie wiedziałem, że mogą zablokować konto za wpis sprzed dwóch lat!
Co w moim przypadku oznacza, że mogą mnie zablokować właściwie w każdej chwili i na dowolnie długo.
Istnieje teoria, że blokadę robią automaty, które reagują jak znajdą w tekście słowo „pedał„. Automatom wszystko jedno w jakim kontekście to słowo jest użyte, dlatego też na Facebooku nie ma wielu stron rowerowych.
W moim przypadku szczególnym powodzeniem cieszą się te wpisy, które piętnują rasizm, wytykają hipokryzję lub bronią czyjejś wolności przed czyjąś agresją. Dlaczego akurat te? Bo przy takich okazjach pisze się generalnie ostrzejszym tonem niż normalnie. Często też cytuje się paskudne wypowiedzi lub przedstawia w ironiczny sposób wstrętne sposoby myślenia.
Oznacza to, że wtórny analfabeta może zrozumieć taki tekst odwrotnie niż to, co autor miał faktycznie na myśli.
Pytanie tylko czy owym analfabetą jest automat czy człowiek. W dzisiejszych czasach nie dziwi mnie ani jedno ani drugie.
Dziwi mnie natomiast koncepcja banowania kogoś 2 lata po fakcie. Toż nawet polskie sądy działają szybciej! Widzę, że poziom standardów społeczności facebooka przesunął się w dół. Jeszcze bardziej.
Z wpisu, który wyleciał razem ze mną jestem generalnie zadowolony i przypomnę go chętnie, bo nic z aktualności nie stracił. Wygląda na to, że byłem autentycznie wkurzony jak to pisałem, co by mogło ban usprawiedliwiać. Ale nic nie usprawiedliwia dwóch lat namysłu.
Jak ktoś chce przeczytać, to daję link. Przeczytaj i zastanów się, czy jest to coś, do czego warto się odnieść czy coś, co należy usunąć, bo nikt nie powinien takich treści czytać. Przemyśl sprawę i zdecyduj.
Masz na to dwa lata.