Mój wielki sukces

2015-12-31Blog3353

Jeżeli idziesz gdzieś na Sylwestra, to istnieje duża szansa, że ktoś nieznajomy podejdzie i zapyta:

– Co robisz w życiu?

Nie znoszę takich pytań. Bo wiem dobrze o co naprawdę pytają. Pytają nie o to czy mój przeciętny dzień jest ciekawy, czy moje życie jest pożyteczne ani czy czuję satysfakcję, że nie marnuję życia. Nie. Oni pytają jak duży mam sukces.

Ludzie po prostu lubią porównywać kto ma większy.

– Co robisz?
– Jestem stolarzem.
– Dlaczego?

Jeżeli odpowiesz, że lubisz drewno, albo że wzrusza cię piękno rzeźbionego ręcznie kredensu, to tylko wpojona uprzejmość powstrzyma ludzi od parsknięcia śmiechem. Nie daj się. Tych małp nie obchodzi nic poza sukcesem.

Powiedz im ile zarabiasz. Ilu masz klientów. Jakie zdobyłeś nagrody. Co za to kupiłeś.

I wtedy będziesz miał u małp szacunek.

Ja wpojoną uprzejmość spuściłem w kiblu dawno temu, więc zdarza mi się parsknąć śmiechem, kiedy jestem świadkiem tego jak ludzie na spotkaniach porównują kto ma większy. Widzę oczami wyobraźni, że to już nie ludzie – to pieski, które wąchają sobie wzajemnie tyłki. Robią to żeby wiedzieć kto jest silniejszy a kto słabszy oraz z kim warto kopulować.

Na konferencjach jutuberów podpisuje się uczestników imieniem i ilością subskrypcji. Bardzo dobry pomysł. Postuluję, żeby na spotkaniach towarzyskich każdy miał plakietkę z imieniem i kwotą przychodów z ostatniego PIT-a. To ułatwi sprawę – nie trzeba będzie się obwąchiwać.

Wtedy człowiek, obrażony przeze mnie porównaniami do małp i psów, mógłby spojrzeć na moją plakietę i z poczuciem wyższości powiedzieć: „pan jesteś zerem, panie Martin”.

I miałby absolutną rację.

Podziel się z głupim światem