Mówić, że szczęście to brak problemów to tak jakby mówić, że zdrowie to brak zarazków.

Czy myślisz, że izolacja, obwiązywanie twarzy szmatą, unikanie kontaktów z ludźmi sprawi, że staniesz się zdrowszy? No nie za bardzo. Na krótko to przyniesie jakieś pozytywne skutki. Ale co będzie dalej? Wiemy jak działa system odpornościowy: potrzebuje ciągłego kontaktu z zarazkami, żeby być zawsze gotowym do walki. Bez tego kontaktu, po pewnym czasie stajesz się tak słaby i bezradny, że rozłoży cię pierwszy z brzegu wirus.

To samo dotyczy taktyki „szczęście przez uciekanie problemów”. Brak problemów nie sprawi, że będziesz szczęśliwy. Będziesz co najwyżej mniej nieszczęśliwy. I to na krótko.

Może jesteś jednym z tych, co unikają angażowania się w związki, bo boją się zranienia? A może odwrotnie, boisz się, ty zranisz kogoś? Powód uzasadniony, bardzo prawdopodobne, że tak właśnie będzie. Ale myślisz, że tak postępując, znajdziesz dobrą żonę, męża, przyjaciela? Jak masz zamiar nauczyć się co mówić, jak się zachowywać, jak sobie radzić z konfliktami? Skąd weźmiesz siły, żeby znosić te nieuniknione w szczerych związkach zranienia? Normalnie siły się nabiera przez doświadczenie. Ale ty nie chcesz doświadczenia, ty chcesz uciekać.

Więc co, postanowiłeś, że nie chcesz mieć problemów w życiu? Fajnie. Ale na to tylko jeden skuteczny sposób. Wiesz jaki? Nie żyć. Coraz więcej ludzi z tego sposobu korzysta.

Ale nawet i to jest głupie. Bo cała nadzieja samobójcy opiera się na złożeniu, że po śmierci to jest tylko błogi sen i święty spokój. A co będzie, jeżeli nie jest? Samobójstwo to tylko kolejna ucieczka. A jeżeli wszystkie poprzednie okazały się nieskuteczne, to skąd to przekonanie, że ta akurat się uda?

O nie, kochany, nie masz innego wyjścia: jeżeli chcesz być szczęśliwy, to musisz żyć. A jeżeli chcesz żyć to musisz walczyć. Pogódź się z tym faktem. Walka, wysiłek, trudności i poświęcenie będą stałą częścią twojego życia.

To nie jest przyjemna myśl. Zwłaszcza dla kogoś przyzwyczajanego od dziecka, że właściwym sposobem na życie jest uciekanie od problemów. Ale jest dobra wiadomość: tylko na początku jest tak trudno. Z czasem i doświadczeniem, wszystkie problemy stają się coraz łatwiejsze. Nie dlatego, że one z czasem słabną. Ale dlatego, że ty jesteś silniejszy.

Błogosławiony niech więc będzie COVID-19. Bo pandemia, która wywołała reakcję co samą co zawsze („rany boskie, mamy problem, uciekajmy!”) musi teraz sprawić, że ludzie zaakceptują, że życie jest życiem. Że wirus, tak jak wiele innych problemów w życiu, będzie zawsze. Teraz rzucają się w panice na wszystkie strony, uciekając od szczepionki do lockdown’u, ale nic to nie da. Nie tym razem. Zrujnują więc swój świat, zniszczą wszystko co jeszcze dobrego im zostało, będą nawet umierać z głodu, zimna, osłabienia i samotności, ale w końcu będą musieli zaakceptować rzeczywistość. Albo ją zaakceptują, albo ich ona zniszczy. Możesz gadać sobie co chcesz, możesz mi wierzyć, możesz nie wierzyć, niczego to nie zmienili. Rzeczywistość ma zawsze ostatnie słowo.

I to samo dotyczy każdej innej sprawy w życiu.

To co ci tu mówię na pewno nie brzmi dobrze. Ale lekarstwa na ciężką chorobę nigdy nie są przyjemne, a choroba uciekania przed problemami jest bardzo ciężką i wyjątkowo destrukcyjną chorobą. To choroba, która niszczy szczęście.

Jeżeli więc szukasz po internecie porad jak się ogarnąć w siedmiu punktach, to znajdziesz tego pełno. Ale niewiele znajdziesz osób, które ci powiedzą: przykro mi, że ci psuję nastrój i odbieram optymizm, ale to jest gówno warte. Nic z tych siedmiu punktów nie będzie.

Jeżeli chcesz jednej prostej rady, to wyjątkowo mogę ci jedną prostą radę dać:

Albo będziesz konfrontować się ze swoimi problemami, albo żadnego szczęścia nie będzie.

I już słyszę odpowiedź: „No to nie będzie. Widocznie tak jest napisane w gwiazdach, że mam być nieszczęśliwy.

Jak mi pokażesz gdzie ta gwiazda i ten napis, to uwierzę. Ale póki ten niezwykły dzień nie nastąpi, zawsze będę powtarzać to samo: gówno prawda, opowiadasz pierdoły, przestań uciekać i pomyśl jak coś zmienić.

Bo nie ma takich ludzi, którzy się przeznaczeni do nieszczęścia! Absurdalny pomysł! Skąd takie coś może w ogóle przyjść do głowy? Ale wiem, że przychodzi, bo wiele razy już to słyszałem. I za każdym razem widziałem, że to był nonsens, że są drogi wyjścia, drogi zmian i sposoby na długotrwałą, ale skuteczną walkę. Takie gadanie pokazuje najlepiej, do jakiego stopnia uciekanie od problemów ogłupia ludzi.

Bo strategia „szukanie szczęścia przez unikanie problemów” jest najgorszą ze wszystkich możliwych.

Dlaczego? Dlatego, że na dłuższą metę gwarantuje porażkę. Bo tak jest skonstruowana rzeczywistość, że nie da się uniknąć wszystkich problemów. Nawet wygodne, bezpieczne życie w nowoczesnym świecie jest mocno przeciwko nam i pułapek jest mnóstwo.

Nieuniknionym skutkiem wiecznego uciekania od tego wszystkiego, jest coraz mniejsza zdolność radzenia sobie z życiem. Ostatecznie po latach unikania problemów, stosunkowo prosta sprawa zmienia się w problem nie do pokonania, który wydaje się tak ogromny, że sama myśl o nim przeraża.

Powiedz mi uczciwie: jakie szanse na szczęście ma taki człowiek? Chyba tylko takie, że ktoś go adoptuje i będzie go traktował przez całe życie jak 3-latka, wiążąc za niego sznurówki i krojąc mu kotleta na talerzu. Bo biedaczek jak trafia na takie problemy to mu się zbiera na płacz. Trzeba go ratować, bo jak się zaziębi to kichnie i umrze.

Ale czy bycie kimś tak żałosnym może dać poczucie szczęścia?

No nie wiem. Nie próbowałem. Zawsze mnie to obrzydzało. Z drugiej strony pytanie mnie fascynuje. Bo może istnieje 40-latek bez pracy, bez pasji, bez przyjaciół, bez dziewczyny, mieszkający z mamą i utrzymywany przez tatę, który czuje się totalnie szczęśliwy i spełniony w życiu. Szczerze gratuluję! Nic z tego nie rozumiem, ale jestem bardzo ciekawy jak to zrobił.

Jak ktoś zna kogoś takiego to niech mu doradzi koniecznie, żeby napisał książkę pod tytułem „jak bycie tchórzem i pasożytem sprawiło, że jestem szczęśliwy„.

Nie wątpię, że znajdzie miliony czytelników. Wśród tych wszystkich, którzy żyją tak samo jak on, ale szczęśliwi nie są i chyba nie za bardzo rozumieją dlaczego. Z pewnością chcieliby się dowiedzieć, co robią źle.

Ja właśnie powiedziałem, co robią źle. Jak myślisz, posłuchają?

Tekst Szczęście to brak problemów napisał Martin na To Be Happy.

Podziel się z głupim światem