Bardzo nieprzyjemna jest ta bezradność patrzenia jak ludzie dookoła żądają od władzy, żeby zawiązała im sznurek na szyi i kopnęła w stołek. Według sondaży przeprowadzonych dla Rzeczpospolitej (z 4 kwietnia) tylko 12% ludzi uważa, że interwencja państwa jest za duża.

Alternatywną reakcją jest więc śmiać się z coraz większych absurdów, które pojawiają się jako reakcje na poprzednie absurdy. Ich źródłem zawsze okazuje się przymus, przemoc i państwo. Ale państwo w tym wypadku robi akurat dokładnie to, czego ludzie oczekują: wsadza wszystkich do więzienia i wyrzuca ich z roboty. Za ich aprobatą i dla ich dobra. Bo z jakiegoś powodu nie potrafią się wsadzić i wyrzucić sami.

Kto rozsądny niech powie ze mną: niech nas Bóg chroni przed demokracją!

Szczęśliwość osobista – której jestem prorokiem – wymaga zdecydowanie tego drugiego podejścia: śmiania się. Jest tu tylko jeden zgrzyt: przejście z trybu generalnej życzliwości dla ludzi do trybu twardej sprawiedliwości, wymaga zaakceptowania nieprzyjemnego faktu: że ludzi spotyka właśnie to, na co sobie zasłużyli.

W pierwszym trybie, jak zobaczę, że ktoś głoduje, to się z nim podzielę bułką bezwarunkowo. W drugim, zapytam go najpierw czy popierał przymus i przemoc rządu. Jeżeli odpowie „no jasne, trzeba przecież walczyć z wirusem” to niech jest wdzięczny temu, komu zaufał, i niechże sobie teraz szczęśliwie zbiera to co zasiał.

I jak to mówi Biblia, niech powieka twoja nie drgnie. Bo wygląda na to, że Bóg postanowił przejść w tryb sądu i sprawiedliwości, i wziął się z zapałem za oddawanie każdemu co mu się należy. Jeżeli tak jest, to marny los każdego kto mu będzie w tym przeszkadzał.

Tymczasem zobaczyłem sobie odcinek „The Simpsons”, w którym Orson Wells przestraszył wszystkich, że Marsjanie właśnie wylądowali i teraz terroryzują miasto. Ludzie słuchając relacji przez radio, dostawali zbiorowego ataku paniki i mówili: trzeba coś zrobić. Postanowili, że zrobią to, co powiedział najgłupszy: Homer Simpson. A Homer zaproponował, że chodźcie będziemy udawać zwierzęta. Bo zwierząt Marsjanie przecież nie atakują.

W związku z czym wszyscy ścignęli ubrania i zaczęli tarzać się w błocie, miauczeć, muczeć i szczekać.

Kiedy w końcu jedyna mądrzejsza osoba (czyli Lisa Simpson) przekonała wszystkich, że to nie było prawdziwe zagrożenie, to się wszyscy zdenerwowali, wstali i poszli do domu.

Wtedy przyleciało prawdziwe UFO. I zaczęło terroryzować miasto. Ale z kolei nie bał się nikt i nikt zwracał uwagi. Więc UFO zrobiło co chciało.

I kończy się odcinek: spustoszonym, zruinowanym miastem i muzyką z gry Fallout 3.

Tak mi się przypomniało. Może wam się z czymś kojarzy.

Tymczasem wracam do tarzania się w błocie i miałczenia, bo mam do wyboru albo się bawić ze wszystkimi albo zostać okradzionym przez bandytów.

Nie jest tak źle, bo teraz wszyscy bandyci są w mundurach, więc przynajmniej łatwo poznać. Poza tym prawdziwe problemy przyjdą dopiero jak wszyscy wstaną z tego błota, więc póki co jestem całkiem zadowolony.

Miau!

Podziel się z głupim światem