Wielkanoc 2020

2020-04-12Blog215147

To miało być świętowanie życia, które pokonało śmierć.

Popatrzcie za okno. Czy widzicie radość na ulicach? Ludzie wyglądają jak bandyci i zachowują się jak bandyci. Mijają się z daleka. Rodziny nie spotykają się razem. Przyjaciele nie mogą się razem cieszyć życiem. Nie można iść do kina, teatru, kabaretu, restauracji ani na koncert. Milicja pilnuje, żeby nikt nie mógł cieszyć się życiem.

To miała być wielkanoc: święto przypominające, że Jezus pokonał śmierć.

Ale przecież nikt do tego stopnia ślepy nie jest. Popatrzcie: oto jest święto przypominające, że ludzie ukochali śmierć bardziej niż życie. Dziś widać najwyraźniej ze wszystkiego, że ludzie zdecydowali się skupić na wszystkim co złe, przerażające i niebezpieczne. Że wolą spędzać życie w zamknięciu, strachu i podejrzliwości. Że odpowiedzią na ryzyko życia są przemoc, zakazy i ucieczka.

Przesłanie Jezusa jest dokładnie przeciwne.

Dlatego zawsze irytował mnie idiotyczny zwyczaj, który jak zaraza rozniósł się po kościołach: że zamiast wspólnego chleba i wina, z jednego kawałka, z jednego kielicha, nalewano sok z winogron każdemu oddzielnie, do pojedynczych plastikowych, sterylnych pojemników.

Nie brałem udziału w tej parodii chrześcijaństwa. Dzisiaj ci ludzie zbierają konsekwencje tego co chcieli: nie tylko każdy pije oddzielnie, ale każdy siedzi oddzielnie. Każdy zasłania twarz przed drugim i każdy trzyma się z daleka.

Jeżeli to kolejny zakład między Bogiem i szatanem, w którym szatan chciał pokazać Bogu, że na ziemii ludzie kochają śmierć, to szatanowi trzeba pogratulować. Nawet takie ostatnie jednostki jak ja, co wybierają życie, nie zmieniają generalnego obrazu świata. Szatan wygrał zakład.

Dlaczego o wyborze mówię?

Bo to nie kwestia faktów ani liczb. To kwestia wyboru. Najbardziej fundamentalnego wyboru człowieka: kochasz życie czy kochasz śmierć? I jedno i drugie jest i będzie z nami, i jedno i drugie wyciąga do nas rękę codziennie. Od ciebie zależy co wybierzesz.

Zebrałem dane z ze strony worldometers. Tak wygląda śmierć od początku roku do 12 kwietnia. Liczby pokazują ile ludzi umarło od czego:

  • 3,643,543 – choroby zakaźne
  • 2,305,151 – rak
  • 2,133,380 – dzieci poniżej 5 lat
  • 1,403,103 – palenie
  • 701,997 – alkohol
  • 471,828 – HIV/AIDS
  • 300,983 – samobójstwo
  • 236,350 – choroby związane z jakością wody
  • 275,309 – malaria
  • 136,500 – grypa
  • 109,288 – COVID-19 (razem z innymi chorobami)
  • 86,752 – śmierć matki podczas porodu
  • ok. 1000 – COVID-19 (jako jedyny powód, bez innych chorób)

Te liczby się zmienią, ale niewiele. Gdyby się jutro wszyscy co do jednego zarazili nowym wirusem to i tak palenie i picie zostaną daleko gorszym problemem.

Ale najważniejsze są inne konsekwencje tego, coście wy, tchórze, przez swoją miłość do śmierci sobie załatwili:

  • 100000000 – co najmniej tyle ludzi straciło już pracę
  • 500000000 – przynajmniej tyle ludzi zarabia mniej
  • 3000000000 – przynajmniej tyle ludzi straciło prawo do swobodnego poruszania się

Rośnie przemoc domowa, alkoholizm, ilość rozwodów, kwitnie depresja. Osłabia się odporność fizyczna i psychiczna u miliardów ludzi. Niebawem zobaczymy nieuchronnie wzrost przestępczości.

Popatrzcie na te liczby. Na 1 zmarłego z wykrytym koronawirusem przypada 30000 ludzi, których dotyka już teraz depresja, wizja biedy, patologia, przygnębienie. Którzy wkrótce stracą majątek, inwestycje, którzy się rozwiodą, którzy popadną w inne choroby przez sam tylko stres. Którym bank zabierze domy brane na kredyt a inflacja zredukuje do zera wszystkie oszczędności.

Głupcy i tchórze! Co wam mogę miłego powiedzieć po tym co zrobiliście? Wesołego jajka? Zmieniliście ulice w cmentarz, domy w więzienia, karacie za każdy przejaw radości życia i straszycie wszystkich bez ustanku, każdego dnia, każdej godziny!

Zniszczyliście tyle dobrego. Tylu ludzi cierpi. A przecież to dopiero początek. Mówicie o świętowaniu zmartwychwstania Jezusa ale gdyby prawdziwy Jezus dzisiaj przyszedł, to sami byście go zabili ze strachu i nienawiści.

Mówicie o ratowaniu każdego życia, a żądaniami coraz większej przemocy szerzycie przygnębienie, strach, cierpienie i śmierć. Skutki zabiją daleko więcej ludzi niż to, przed czym teraz uciekacie.

Każdy kto poddaje się strachowi staje się mordercą.

I chociaż rośnie we mnie gniew i sprzeciw, to nie mam ochoty dołączyć do obrzydliwego grona większości, która chce spędzić resztę życia na uciekaniu przed śmiercią. Ani nie dam się wciągnąć w odpowiadanie na strachem na strach, nienawiścią na nienawiść.

Ja rozumiem to święto: święto zmartwychwstania. Święto życia. I zawsze będę namawiać każdego tchórza, żeby przestał być tchórzem, każdego kto nienawidzi żeby zaczął kochać. Jestem przekonany że każdy może zmienić strony, dla nikogo nie jest za późno. Nikt nie jest spisany na straty, chyba że na własne życzenie.

Zakładam klub szczęśliwych. Ja i każde dziecko, które śmieje się głośno, kiedy „to nie jest pora na śmiech”.

Przyrzekam samemu sobie, że zawsze będę po stronie życia, zawsze będę szukać szczęścia i radość będzie zawsze moim celem.

A dzisiaj świętuję radość i życie. Co prawda w więzieniu, do którego mnie wsadzili ci, którzy nie znają ani radości ani życia, ale szczęście nie zależy od tego co przychodzi z zewnątrz. Tylko od tego, co jest w środku.

Bądź szczęśliwy i żyj! Kto jest szczęśliwy, ten jest nietykalny.

Podziel się z głupim światem