Kiedy ludzie mówią do mnie „Pan”, doceniam to. W końcu to wielka oznaka szacunku.
Ale mnie się to nie podoba. Wiem, jestem strasznym malkontentem. Ktoś zwraca się do mnie tak samo jak do Boga, a ja jeszcze grymaszę. Ale myślę, że Panu też by się to nie spodobało.
Dlatego moje rozmowy na GG wyglądają czasem tak:
Ktoś: Zajęty jest Pan bardzo?
Ja: Nie wiem, zaraz się pomodlę i zapytam…
Ja: Pan mówi, że ma dziś czas – apokalipsę przygotowuje dopiero w poniedziałek.
Więc jakbyś kiedyś do mnie napisał „Pan”, to spodziewaj się równie bezsensownej rozmowy.
Baron Martin Lechowicz