W Polsce dziennikarstwo dzieli się na szmatławe oraz takie, które udaje, że szmatławe nie jest. I to właściwie całość. Wyjątki są nieliczne.

Standard dziennikarza w Polsce wygląda tak:

  • informacji nie szuka, tylko kopiuje
  • jak coś brzmi dobrze to nie sprawdza źródeł
  • jest notorycznie nieprzygotowany do wywiadu
  • nie stara się myśleć samodzielnie, tylko naśladuje to jak myślą „wszyscy”
  • prezentuje kreatywność krowy i inicjatywę barana

Ale Konrad Piasecki awansował na następny poziom. Zrobił właśnie wywiad z Piskorskim. Piskorski to ten facet co pojechał obserwować wybory na Krym. Były poseł zresztą, ale nie ma to znaczenia, po pojechał prywatnie, w ramach jakiejś zagranicznej organizacji. Piskorski pojechał, popatrzył, wrócił i powiedział, że w zasadzie to nie ma się czym specjalnie podniecać.

Ja się z nim zgadzam. Nie mam wątpliwości, że referendum było „na dopingu”, ale nie mam też wątpliwości, że gdyby było całkowicie uczciwe to wynik byłby taki sam. Czy ktoś twierdzi inaczej?

W związku z czym, że gość nie potępiał wszystkiego jak leci, dziennikarzyna postanowił wpaść w paranoję za niego i zrobił tak stronniczy, napastliwy i paranoiczny wywiad, że cała ruska propaganda przy tym wymięka.

RMF i Interia to ten drugi rodzaj mediów. Te które udają. Ale ten redaktor chyba o tym zapomniał. Po dziennikarskiej obiektywności nie ma już nawet śladu. Dziennikarzyna jest tak uprzedzony, że nawet nie bierze pod uwagę, że można mieć inne zdanie niż skrajne potępianie wszystkiego co ruskie.

Jedynym uzasadnieniem tego, że jakiś obserwator na Krymie mógł nie widzieć na każdym kroku zła może być tylko to, że mu ruscy zapłacili. Tylko. No bo co innego? Przecież wszyscy wiedzą, że Putin nie jest człowiekiem, tylko wcielonym szatanem, a to co robi to nie gra polityczna tylko przejaw nienawiści do wszystkiego co dobre, prawe i demokratyczne.

Jak widzę te histeryczne tytuły w prasie, to wyolbrzymianie każdej głupiej pierdoły, tą jednostronną bezmyślną propagandę na poziomie nie mniej żenującym niż u ruskich to mam wrażenie, że Interia i RMF to serwisy dla przedszkolaków.

Dziś na przykład widziałem jakiś tytuł mówiący, że wojskowi opuszczają siedzibę Marynarki Wojennej. Tytuł sugeruje jakieś operacje wojskowe o dalekoidących politycznych konsekwencjach. A z treści co wynika? Że ci „wojskowi opuszczający Marynarkę” to było 12 osób. Którzy się postanowili przejść. Przy czym nie wiadomo skąd mogą wiedzieć, że to w ogóle wojskowi, bo jak czytamy byli „nieuzbrojeni i w cywilnych ubraniach”. Równie dobrze to mogło być sześć sprzątaczek z mężami.

W innym tekście tytuł sugeruje, że ludzie masowo uciekają z okupowanego Krymu. I od razu człowiek myśli: z jakiego??? To chyba przesada z tą okupacją, co? Biorąc pod uwagę, że tam większość ludzi wolało żyć w Rosji niż Ukrainie to raczej Ukraina okupowała Krym!

A dalej z tekstu dowiadujemy się, że te masy uciekające przed okupacją to całe… 836 osób, z czego 371 to dzieci. I to przez cały miesiąc! A na Krymie mieszka milion ludzi. Więc o czym to świadczy, kiedy z okupowanego obszaru wyjeżdża mniej niż 0.1% ludności w ciągu miesiąca? Jak dla mnie to znaczy, że nikt tam specjalnie nie widzi powodu do uciekania. Ale Interii widzi w tym coś dokładnie przeciwnego.

I takie parodie dziennikarstwa śmią oskarżać ruskich o szerzenie skandalicznej, kłamliwej propagandy?

Inny przykład – tytuł, z którego wynika, ze oddziały rosyjskie szturmowały ukraińską bazę wojskową. Więc czytasz i zaraz się czujesz zdezorientowany, bo trafiasz na fragment, że obrońcy nie chcieli strzelać do kobiet. Zaraz, jakich znowu kobiet? Czytasz uważniej i okazuje się zaraz, że to nie żadne ruskie wojsko! To po prostu mieszkańcy. A cały atak polegał na tym, że zdjęli flagę ukraińską i zawiesili rosyjską.

Co nikogo z tych co nie histeryzują nie powinno specjalnie dziwić, skoro przynajmniej 80% mieszkańców Krymu (niezależnie od absurdalnych wyników tego referendum) naprawdę woli być częścią Federacji.

Czy to jest aż tak sensacyjna informacja, że ktoś się może ucieszyć, że się przeniósł z niefunkcjonującego państwa na skraju bankructwa, tuż po nie do końca legalnym przewrocie politycznym z nie do końca legalnymi władzami zalatującymi mocno nacjonalizmem do federacji z silną władzą i kupą zasobów naturalnych? Czy Polacy aż do tego stopnia zdziecinnieli, że wyobrażają sobie że się tam na Krymie aż tak wszyscy przejmują czy będą w zakłamanej Europie, zakłamanej Ukrainie czy zakłamanej Rosji? Jakbym ja musiał wybierać to bym wołał wszystko byle nie Ukrainę.

A teraz jeszcze te paranoiczne wywiady, w których dziennikarz się zachowuje tak, jakby gość programu zgwałcił mu żonę i zjadł syna. I zamiast wykorzystać okazję do jakiejś merytorycznej dyskusji albo choćby do podpytania o parę rzeczy, które widział, atakuje go z miejsca tak, jakby wszystko z góry wiedział. Mimo że jeden właśnie wrócił z Krymu i mówi płynnie po rosyjsku, a drugi czerpie wiedzę z panikujących gazet.

Czy z „prawdziwymi Polakami” się już w ogóle nie da rozmawiać?

Przecież jedyne co naprawdę interesowało redaktora Piaseckiego to informacja „czy Rosja panu płaci”. Dwa razy o to pyta. Widać w jego kurzym móżdżku nie istnieje żadne inne wytłumaczenie faktu, że ktoś może nie spadać w histerię kiedy usłyszy „Rosja”.

Otóż wyobraź pan sobie, że ja też nie histeryzuję. Czy to znaczy, że jestem rosyjskim agentem?

Czyżby wszyscy ci, co używają do myślenia mózgu zamiast emocji, byli obcymi agentami opłacanymi przez obce mocarstwa? Czy uczciwy Polak ma obowiązkowe zaburzenia emocjonalne i wrodzony paraliż mózgu?

Jeżeli tak, to ja chcą żeby Polską rządzili wyłącznie agenci! Żyłoby się nam o wiele lepiej gdyby w Polsce rządził rozum a nie histeria.

A redaktorowi Piaseckiemu z RMF chciałem podarować honorową domenę dziennikarz.martinlechowicz.com. Ale zmieniłem zdanie. „Nieprofesjonalizm” to byłby dla niego komplement. Niezasłużony.

Podziel się z głupim światem