Minister Kultury Gliński był gościem programu „Minęła 20”. W programie udział biorą ludzie, u których minęła dwudziestka.

Karolina Lewicka przesłuchiwała ministra Glińskiego na okoliczność decydowania za obywateli co mają ochotę oglądać w teatrze. W tym wypadku minister zadecydował, że obywatelom nie wolno oglądać sztuki, w której się kopuluje.

Podkreślam tu słowo: nie wolno.

W państwie, o którym się mówi „wolny kraj” obowiązuje zasada, że człowiek ma prawo sam decydować o tym co ogląda a czego nie ogląda. Minister ewidentnie nie chce, żeby Polska była wolnym krajem, w którym obywatel może (podkreślam tu słowo: może) oglądać porno-sztukę teatralną.

Widziałem raz spektakl tego typu. Wyglądało to idiotycznie. I żenująco. Ale ja wiem, że ja nie mam prawa narzucać mojego gustu innym. Gliński też nie ma takiego prawa. Bo w ogóle nikt nie ma takiego prawa. Ale nie trzeba mieć prawa kiedy się ma władzę. Za którą nie musi stać racja, za władzą stoi siła.

Dziennikarka więc wzięła się za maglowanie ministra, na co minister zareagował irytacją twierdząc, że nie jest na przesłuchaniu, więc niech mu nie przerywa tylko łaskawie go słucha. Na co dziennikarka odparła, że tak mówić to on będzie na konferencji prasowej, a tutaj jest program publicystyczny i gość ma odpowiadać na pytania.

I teraz, kto ma rację?

Fakt, że taka forma wywiadu bardzo przypomina przesłuchanie. Fakt, że jest nieprzyjemna i denerwująca dla gościa.

Ale na czym polega wywiad? Celem wywiadu jest dociekać, wyłuskiwać to co najciekawsze. Żeby to zrobić należy stawiać gościa w niewygodnej sytuacji, sprowokować do plątania się w zeznaniach, wyprowadzać z równowagi i zaskakiwać podchwytliwymi pytaniami.

Więc to de facto jest przesłuchanie.

Trudno oczekiwać po facecie, który twierdzi, że „odpowiada za życie publiczne w Polsce”, a rozumie przez to, że ma prawo decydować za obywatela co może a co nie może oglądać w teatrze, że zrozumie cokolwiek innego niż zamordyzm.

Prezes TVP zawiesił dziennikarkę. Bóg jeden raczy wiedzieć za co. Zapewne za to, że zerwała ze standardem wchodzenia w dupę politykom przez dziennikarzy TVP i zamiast tego prowadziła wywiad tak, jak to robią dziennikarze na Zachodzie. Przynajmniej ci, którzy wyznają koncepcję, że to polityk ma się tłumaczyć przed obywatelami, a nie odwrotnie.

I to jest jeden z powodów, dla których najpierw radio Kontestacja, a potem radio Enklawa, założyłem i prowadzę z Wielkiej Brytanii, a nie z Polski.

Bo w Polsce praktyka jest taka, że to nie władza odpowiada przed dziennikarzem, to dziennikarz odpowiada przez władzą. Co sprawia, że polskie media publiczne są nie publiczne, tylko państwowe.

A przede wszystkim nudne, przewidywalne i nie warte oglądania. Jak ktoś chce prawdziwej publicystyki to zapraszam do mediów internetowych. Zwłaszcza do mojego. Radio Enklawa, co poniedziałek o 20:00.

W tym radiu żaden prezes nie wyrzuci za przesłuchiwanie ministrów.

Podziel się z głupim światem