Trzy święta absurdu

2017-05-02Blog7343

Maj w Polsce rozpoczyna Trójca Absurdalnych Świąt. W skrócie TAŚ. Zwana też Długim Weekendem.

Gdyby to ode mnie zależało, nazwałbym to Tygodniem Nonsensu i zlikwidował w cholerę wszystkie trzy święta.

Pierwszy maja to święto w 100% komunistyczne, będące symbolem PRL-owskich poglądów na człowieka, na czele z koncepcją „człowieka pracy”. Z jakiegoś kompletnie niewytłumaczalnego dla mnie powodu Święto Pracy, ustalone przez komunistyczną międzynarodówkę jest dalej obchodzone. Nie przeszkadza nawet to, że samo istnienie tego święta narusza Kodeks Karny, a konkretnie artykuł 256, który się zaczyna od „kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa„. Dalej jest mowa wprost o promowaniu komunizmu.

Trudno sobie wyobrazić większą promocję komunizmu niż oficjalne świętowanie 1 Maja.

Drugi maja to „nowa świecka tradycja” – święto narzucone odgórnie przez władze z tylko jednego powodu: żeby ludziom dać wolne między 1 a 3 maja. Nie wiadomo było co wymyślić, więc ktoś wpadł na pomysł, żeby ustanowić w tym dniu święto nacjonalizmu. A że to nie brzmi najlepiej, nazwano to „świętem flagi”.

Absurd polega na tym, że w Polsce flagą bawić się nie wolno. Flaga jest święta. O ile w Stanach Zjednoczonych można sobie w ramach patriotyzmu flagę wydrukować na koszulce, tamponie albo łyżce do butów, to w Polsce za to idzie się pod sąd. Mówi o tym artykuł 137 Kodeksu Karnego.

Znieważanie flagi” jest oczywiście kwestią uznaniową, ale praktyka sądów w Kraju Kija w Dupie i Ojczyźnie Ludzi Przewrażliwionych pokazuje, że za znieważanie może być uznane nawet pomalowanie paznokci na biało-czerwono.

W związku z tym 2 maja jest święto barw narodowych, których wszyscy boją się dotknąć.

Gdyby praktyka świętowania oddawała rzeczywiste podejście Polaków do barw narodowych, to powinno się na rynkach miast stawiać jedną, olbrzymią flagę, wokół której zgromadzeni mieszkańcy padli by na kolana i oddawali pokłony.

Absurdem ostatecznym jest fakt, że zgodnie z Biblią oddawanie czci tego typu symbolom miało być zarezerwowane wyłącznie dla Boga. Czczenie flagi (jakiejkolwiek) jest jednoznacznym bałwochwalstwem, które łamie wprost dwa pierwsze przykazania Dekalogu. Biblia stawia za wzór do naśladowania ludzi, którzy odmówili oddawania czci państwom i ich symbolom, władcom, wyższym urzędnikom itd. – bo uznali, że należy się to tylko Bogu. A że Bóg stanął po ich stronie, kwestia tego co zrobić z flagą, powinna być dziś oczywista dla każdego, kto się na Biblię powołuje.

Ale coś poszło nie tak i dziś pierwsze przykazanie każdy ma w dupie a drugiego w ogóle nie zna.

Nie ma to jak polski katolicyzm.

Protestantyzm zresztą też niewiele lepszy w tej kwestii, żeby być uczciwym.

Trzeci maja to święto, wokół którego jest sporo kontrowersji. Bo Konstytucja Trzeciego Maja wcale nie była taka piękna, jak wielu chce to widzieć. Z drugiej strony jednak ważniejszy wydaje się fakt, że była próbą zreformowania kompletnie dysfunkcjonalnego kraju, zapanowanie nad tym koszmarnym burdelem i dogonienie cywilizacyjne reszty Europy. To wszystko stało się o wiele za późno i było nieskuteczne, więc niezbyt wiadomo co właściwie dzisiaj upamiętniamy. Że Polacy zawsze się budzą jak jest za późno?

Ale kontrowersja to jeszcze nie absurd. Absurd leży gdzie indziej: mianowicie w tym, że świętuje się w tym dniu konstytucję, której od wielu lat i wielu rządów nikt poważnie nie traktuje. Powoływanie się na nią nic nie daje: ani przed urzędnikiem, ani przed policją, ani przed sądami. Mógłbym tu zacytować uzasadnienia wyroków, w których czytamy, że nie obowiązuje ich konstytucja, tylko ustawy – ale jak mówił klasyk „szkoda strzępić ryja”.

Gwoździem do tej trumny jest rozmontowanie Trybunału Konstytucyjnego, co może i na dobre wyjdzie, bo obnaża prawdę: że ustrój Polski to de facto partiokracja, a nie rządy prawa. Czyli że, od strony politycznej patrząc, mamy dalej PRL.

Z konstytucją jest to samo co z Biblią – nikogo nie interesuje, nikt jej nie zna, ale wszyscy cześć oddają. Tyle, że jak przychodzi co do czego, słuchać należy nie konstytucji ani Biblii – ale rządu i księdza.

Nic dziwnego, że komuś kto ma alergię na hipokryzję, jak widzi flagę to ma ochotę się na nią porzygać.

Pewnie dlatego tylu Polaków wyjeżdża na „długi weekend” gdzieś daleko. Żeby nie trzeba było patrzeć na to wszystko.

Widać są granice absurdu, których nawet Polak nie jest w stanie przekroczyć.

Podziel się z głupim światem