1 czerwca, dzień dziecka, koniec pracy, początek przygód. Od dzisiaj ja mam lato i nie zajmuję się więcej niczym ważnym i poważnym, tylko nadciągającą największą podróżą na jaką mnie stać: będą to dwa małe motocykle, dwie małe osoby, namiot, gitara i podróż dookoła Europy.

Będzie to przy okazji moja Trzecia Pielgrzymka do Polski.

Pierwsza była najbardziej dzika i nieprzygotowana. Fakt, że żyjemy, powinien być traktowany jako pośredni dowód na istnienie Boga. Z drugiej strony zabawy było w tym od groma i jeszcze trochę. Nie zmienia to faktu, że nikt przy zdrowych zmysłach nie organizuje wypraw w taki sposób i mało kto się odważa na ryzyko, którego żadna ubezpieczalnia by nie ubezpieczyła.

Ale jak fajnie było za to! Wszystko to jest udokumentowane i zachowało się do dzisiaj. Jest na stronie pielgrzymka.odwyk.com.

Potem była Druga Pielgrzymka (motorower daleko lepszy, ale ciągle motorower i ciągle dwusuw), a wcześniej wiele razy jeździłem motorowerami po Polsce. Jeździłem wszerz, wzdłuż i dookoła, ale nigdy nie mogłem wyjechać z niej gdzieś dalej. Bo nie miałem prawa jazdy.

I dopiero teraz mogę, po więcej niż 20 latach jazdy. Mam najmniejsze możliwe, kat. A1, ale mi wystarczy zupełnie. A na dodatek mam dziką satysfakcję: bo mam brytyjskie. W Polsce był z tym jeden problem za drugim, podstawianie nogi na każdym kroku przez każdego, kto ma okazję pokazać jaki jest ważny. A w Anglii okazało się, że może być całkiem inaczej. Zdałem za pół ceny, w czterech etapach i każdy za pierwszym razem.

I teraz będę jeździł w Polsce jako Anglik! Jak mnie zobaczycie, to niech mi czasem ktoś przypomni, żeby jechać prawą stroną drogi.

Mogę jeździć tylko lekkimi motocyklami, ale za to wszędzie gdzie chcę. Innego prawa jazdy nie potrzebuję, i tak mam zamiar jeździć najwolniej jak tylko się da. To jest podróż, żeby zobaczyć świat, a nie żeby go „zaliczyć”, przelatując przez miasta i wsie w takim tempie, żeby ich nawet nie zauważyć.

Relacja z przygód na drodze będzie na kanale YouTube (in English, this time). Na razie są tylko nagrania z przygotowań, testów i dobrych rad wujka Martina dla ludzi, którzy i tak się pewnie nie odważą, żeby takie głupoty robić.

Gdybym miał porównać Pierwszą Pielgrzymkę do jazdy po całej Europie, to różnice są takie:

  • Pierwsza trwała 2 miesiące. Trzecia miesiąc dłużej.
  • W Pierwszej przejechaliśmy ok 3 i pół tysiąca kilometrów. W Trzeciej dwa razy dalej.
  • W Pierwszej byliśmy w 1 kraju. W Trzeciej będzie ich 10.
  • W Pierwszej Lady Dominika jechała skuterem 125cm3, a ja motorowerem o pojemności 50cm3. Był dwusuwowy i skazany od początku na zagładę. W drugiej mamy oboje japońskie motocykle 125cm3, wypróbowane, sprawdzone, w doskonałym stanie i gotowe na długie trasy.
  • W Pierwszej Lady Dominika miała prawo jazdy ale nie umiała jeździć, a ja umiałem jeździć ale nie miałem prawa jazdy. W Trzeciej oboje mamy prawo jazdy i umiemy jeździć.
  • W Pierwszej widzieliśmy te motocykli na oczy dopiero w dniu w którym wyruszyliśmy. Co dopiero mówić o jakimkolwiek serwisie. W Trzeciej nasze motocykle przeżyły z nami rok jazdy i przeszły serwis.
  • W Pierwszej ubieraliśmy się jak sieroty, szokując wszystkich „prawdziwych” motocyklistów. Teraz mamy całe wyposażenie, i na super gorącą Hiszpanię i na przełęcze w Alpach.
  • W Pierwszej miałem siedzenie, które zmieniło mi dupę w kamień a przewożenie bagażu na motocykle było w ogóle niemożliwe. W Trzeciej mamy siedzenia i miejsce na bagaże.

Tak że skala jest większa, ale wszystko inne łatwiejsze. Sprawdza się to, co czasem ludzie opowiadali jako nieśmieszny żart: jeżeli ci się udało w Polsce, to wszędzie będzie łatwiej. Jak powiadał Homer Simpson: it’s funny because it’s true!

Ale to, że jest łatwiej nie znaczy, że jest łatwo. Przeciwnie, trudno sobie wyobrazić bardziej wymagający sposób na przejechanie Europy. W dzień wiatr na nas wieje, deszcz na nas pada a w nocy śpimy pod namiotem – taki jest standard komfortu i wygody w tej podróży. Nie chorujemy, bo nas nie stać. Nie mamy wypadków, bo nas nie stać.

Ale na co nas stać, to wykorzystamy ile tylko się da, żeby żyć.

W tym wypadku, poza samą radością z dzikiej jazdy po dzikich drogach, chcemy żeby zobaczyć gasnącą Europę póki jeszcze nie zgasła. Poszukać śladów jej dawnej wielkości w tych ostatnich latach przed nieuchronnym upadkiem. Może to być ostatnia okazja.

Relacje z podróży będą na YouTube. Więc podłącz się, jeżeli cię to ciekawi. Wiem, że jest teraz dużo podróżników bardziej modnych, z lepszymi kamerami i bardzo profesjonalnych, ale założę się, że nikt nie ma takiego spojrzenia na świat jak ja. Tam gdzie oni szukają pięknych widoków, tam ja szukam ciekawych historii, tam gdzie oni pokazują przyrodę, tam ja pokazuję życie ludzi. Przynajmniej taki jest plan.

A że podróż jest międzynarodowa i mamy przyjaciół po całym świecie, to tym razem po angielsku.

Link zostawiam wam, link mój wam daję: Completely Unprofessional EuroTrip 2022

Podziel się z głupim światem