Wykrywacz kłamstw

2013-09-02Blog4031

Nie ma czegoś takiego jak „wykrywacz kłamstw”.

Czytałem sobie wczoraj w nocy o wariografie (a.k.a. polyghraph), urządzeniu do którego podłącza się ofiarę, następnie straszy się ją, że wykrywacz wie wszystko, a potem przeprowadza się grę psychologiczną. I tą maszynę nazywa się, nie wiadomo dlaczego, „wykrywaczem kłamstw”.

Lektura mnie wciągnęła, bo było napisane jak oszukać wykrywacz kłamstw. Robi się to prosto i skutecznie, ale nie tłumaczę, bo każdy sobie sam znajdzie jak ma ochotę. Ale są znane przypadki ludzi, którzy i bez znajomości zasady działania przechodzili test ukrywając skutecznie takie rzeczy jak zbrodnie lub szpiegostwo.

Jak?

Spokojem. Oni po prostu nie wierzyli, że wariator potrafi wykrywać kłamstwa. I mają rację. Bo tego się nie da zrobić.

Skąd się w człowieku bierze przekonanie, że widać po nim to co myśli? Nie wiadomo. Może to sumienie sprawia? A może chęć kontroli, panowania nad sytuacją? Ale prawda jest taka, że nikt nie wie co myślisz, nikt nie wie czy kłamiesz i wiedzieć nie może.

Za to dobrze widać, że próbujesz przeciwdziałać wykryciu. Po prostu za bardzo się starasz.

Jeżeli grałeś kiedyś w „mafię” to widziałeś na pewno to zjawisko: nowi gracze tak się zwykle boją, że widać po nich, że są mafią, że robią wszystko, żeby zachowywać się naturalnie. Skutkiem tego jest oczywiście to, że nie zachowują się naturalnie, co jeszcze bardziej rzuca na nich podejrzenie. Zorientowawszy się, że są nienaturalni, bo np. za dużo gadają, zaczynają dla odmiany przeginać w drugą stronę i nie mówią z kolei nic.

Na tej samej zasadzie działa badanie wariografem – wykrywa nie samo kłamstwo (bo tego się nie da), ale próby jego ukrywania. Próby wynikające ze strachu przed tym, że kłamstwo po nas widać.

Dlatego skuteczną – i to w 100% – metodą ukrywania kłamstwa jest po prostu nie wierzyć. Nie wierzyć w to, że da się je wykryć. Nie wierzyć w wariograf, nie wierzyć we wróżkę, nie wierzyć w miłego pana policjanta, który mówi „my i tak wszystko wiemy”.

Jeżeli chcesz kłamać skutecznie to po kłam śmiało i bezczelnie! Z pełną świadomością. Z absolutnym przekonaniem, że owszem, łżesz jak pies, prosto w oczy, bo wiesz doskonale, że nikt nie wie, że kłamiesz.

Oczywiście większość osób wcale w to nie wierzy. Usiłuje w to wierzyć. Ale wierzyć i próbować wierzyć, to są dwie różne sprawy.

I właśnie brak tej wiary bada wariograf. A raczej facet, który go obsługuje. Facet, który, nawiasem mówiąc, łże jak pies przez cały proces badania. Jestem pewien, że każda osoba obsługująca wariograf przeszłaby swój własny test celująco.

A po co właściwie kłamać? No, są rozmaite powody, ale nie po to to piszę.

Piszę to raczej po to, żebyśmy sobie wszyscy uświadomili, że nie poznamy bezczelnego, świadomego kłamcy po oczach, po ruchach, po drapaniu się w nos ani po gryzieniu paznokci. Przykładowo: polityka.

Taki, weźmy pierwszy z brzegu: Donald Tusk. Biorąc pod uwagę przebieg jego kariery, zestawiając to co obiecywał z tym co wykonał, to co zapowiadał z tym co robił, trzeba stwierdzić, że facet kłamie, jakby chciał pobić rekord Guinessa. W część tego co sam mówi, niewątpliwie wierzy, ale inne rzeczy są niewątpliwie świadome.

Więc jak to możliwe, że tego po nim nie widać?

Bo nie widać! Szczerość tego pana bije po oczach. Aż się przypomina wiersz Andrzeja Bursy (Andrzej niewątpliwie rozumiał koncepcję niewykrywalnej bezczelności).

Nie widać, bo robi to co ja, kiedy gram w mafię: łże otwarcie, spokojnie i prosto w twarz. Wie, że kłamie i go to nie rusza. Innych rusza, bo myślą, że ludzie poznają, że kłamią. A on wie, że nie poznają. To czemu go ma ruszać?

Nie, nie jestem z mafii. Tak, obniżę podatki. Nie, panie sędzio, to nie ja zadłużył kraj. Kto? Nie wiem kto. Nie ja.

Im mocniej człowiek wierzy, że jego kłamstwa są niewykrywalne, tym bardziej są one niewykrywalne. Są tacy co wierzą w 100%.

Więc z dobroci serca ostrzegam tych, którzy myślą, że „intuicję” mają. Tych chłopaków, którzy ufają, że poznaliby przecież po dziewczynie, że ich zdradza. Te matki dzieci-psychopatów, co to zawsze potem w telewizji mówią, że to taki dobry chłopak był, że kto to się mógł spodziewać, że od 3 lat magazynował trotyl w swoim pokoju. Tych wyborców, co myślą, że kłamca to inaczej by się zachowywał, a tu widać, że człowiek szczery.

To właśnie was, frajerów, się najłatwiej nabiera. Was, co jesteście pewni siebie, bo wierzycie w swoje zdolności wykrywania i intuicję. Ale prawda jest taka, że kiedy traficie na świadomego, bezczelnego kłamcę, równie dobrze moglibyście wierzyć w jednorożce.

Zamiast tego doradzam używać mózgu. Kojarzyć fakty. Dedukować i wnioskować. Nie odgadywać czy ktoś kłamie, ale wiedzieć, że ktoś kłamie.

Bo kłamstwo to, uważam, najniebezpieczniejsza broń na ziemi.

Podziel się z głupim światem