Przyszło w końcu do mnie wezwanie w żenującej sprawie zbiórek publicznych w internecie.
O czyje zbieranie chodzi, gdzie i kiedy, tego jeszcze nie wiem. Dowiem się dziś. Ale o co by nie chodziło sprawa jest idiotyczna, żenująca i niepotrzebna, a prawo głupie.
Pan policjant wpadł do mnie wczoraj. Był sympatyczny, tylko jakoś dziwnie poirytowany. Pewnie tym, że mu każą robić za listonosza – wcale mu się nie dziwię. Umówił się ze mną na dzisiaj na 18-stą, i nawet wyjaśnił jak dojść. Większości wskazówek nie zrozumiałem i nawet nie za bardzo słuchałem. Sprawdziłem potem w parę sekund na Google Maps.
Idę więc za parę godzin z wizytą duszpasterską na komisariat. Kolejna przygoda.
Podejrzewam, że policjanci będą bardziej niż ja zirytowani zajmowaniem się takimi pierdołami. Ktoś doniósł, a oni muszą teraz siedzieć nad tym przez parę godzin. I wiadomo, że cała ta robota się zmarnuje, bo już orzekano w tego typu sprawach, i komentarze do prawa zresztą mówią to samo: że zbiórki na konto w internecie w świetle ustawy nie są zbiórką publiczną.
Ale zobaczymy ile mi jeszcze przyjdzie się natłumaczyć zanim mi dadzą spokój. Mam nadzieję, że nie wkurzą mnie tym idiotyzmem na tyle, żebym wyjechał z tego kraju przed czasem. Raz a porządnie. A naprawdę niewiele mi już brakuje.
Uzupełnienie po wizycie:
Przyszedłem, patrzę: budynek administracji. W środku drzwi jak u Balcerka z Alternatywy 4 z napisem „wejście do komisariatu„. Otwieram.
W środku okienko i dyżurny siedzi. I mówi mi, że on (nie wiem kto to jest on, ale jest jakiś on) pojechał i że dziś się nie wyrobi jednak. Żebym zostawił telefon to zadzwoni. Może jeszcze w tym tygodniu jakoś…
No tak. U mnie dni płyną jak tygodnie, a u nich odwrotnie.
Zapytałem czy maila zostawić, czym rozbawiłem dyżurnego. Całkiem fajny facet.
– Nie mamy internetu.
– To co wy tu cały dzień robicie? Radia słuchacie?
– Radio i telewizor.
Ciekawe czy płacą abonament.
No i tyle na dziś zabaw z porządkiem prawnym Rzeczpospolitej. Rozczarowałem się tym wszystkim, bo byłem akurat w przygodowym nastroju, a tu dupa nie przygoda. Jak wszędzie w Polsce: pieniędzy brakuje, komisariat jakby się miał za chwilę zawalić, nic nie działa na czas, ale co tam: jakoś to będzie. Proszę czekać. Kiedyś się w końcu uda.
Tylko ludzi szkoda. Całkiem fajni są ludzie.