Każda decyzja, każda akcja przynosi wiele konsekwencji. Mądrość polega na tym, żeby wszystkie konsekwencje przewidzieć albo przynajmniej zauważyć. Głupota z kolei wybiera sobie które konsekwencje zauważać, a które zignorować.

W tym kontekście decyzje w sprawie wirusa to festiwal głupoty.

Sam tylko strach i panika dają daleko gorsze konsekwencje niż „przedłużanie czasu”, „prostowanie krzywej” i inne selektywnie wybierane konsekwencje.

Ludzie wzywają do paniki i odbierania wszystkim życia na kilka miesięcy. Nie zarzucam im, że nieprawidłowo rozumują – bo dystans i więzienie faktycznie ograniczą prędkość zakażeń. Dobrze, że widzą te konsekwencje.

Zarzucam im to, że pomijają wszystkie inne skutki. A nie trzeba wiele mądrości, żeby przewidzieć jak wiele konsekwencji przynoszą takie działania. To wyczerpuje definicję głupoty. Ale nie sama głupota szokuje, bo humanum errare est. Szokuje skala i siła tej głupoty, i graniczący ze zjawiskiem nadprzyrodzonym upór ludzkości, która zdaje się robić wszystko, żeby zniszczyć sobie życie we wszystkich możliwych sferach.

A może to jakieś nieuświadomione pragnienie otrzymania kary? Jakąś rozpaczliwa okazja do pokuty za paskudnie prowadzone życie, za nienawiść do wszystkich, a największą do siebie samego?

Nawet ta najbardziej bezpośrednia pozytywna konsekwencja wprowadzenia terroru: ratowanie życia i zdrowia, ma jak pokazują właśnie fakty, konsekwencję negatywną w tej samej dokładnie dziedzinie: niszczenia życia i zdrowia.

To jest list od lekarza z Poznania, do którego przestali przychodzić pacjenci. Wielu z nich wymagało skierowania do szpitala. Teraz ich nie ma. I lekarz się zastanawia? Gdzie oni są?

Czyżby wszyscy teraz cudownie wyzdrowieli ze wszystkich chorób? A może wcześniej udawali? A może ten lekarz był tak niekompetentny i wredny, że niepotrzebnie wysyłał ludzi do szpitali albo wmawiał im choroby?

O, jeszcze inne wytłumaczenie przyszło mi do głowy: ludzie są tak sterroryzowani że po prostu bardziej się boją wyobrażonego ataku wirusa niż wylewu, który im grozi w każdej chwili, zawału, cukrzycy i innych takich.

Tak więc umierają po cichu w domach i pozwalają na gwałtowne pogarszanie się stanu zdrowia. Wszystko po to, żeby nie łamać zakazów. Bo życie i zdrowie są ważniejsze.

Tak że mamy sytuację, w której życie i zdrowie są ważniejsze niż… życie i zdrowie.

Według bardzo konserwatywnych szacunków lekarza, od tych tylko negatywnych skutków decyzji, umiera i traci zdrowie wielokrotnie więcej ludzi niż od samego wirusa. Tyle że tam akurat nie ma tam kamer.

To nawet nie jest początek bilansu. Odłożone w czasie efekty muszą być daleko gorsze: bezrobocie i bieda, utrata majątku, upadki firm i całych branż, kredyty niemożliwe do spłacenia, samobójstwa, fala depresji, samotność, zmniejszenie fizycznej odporności, otyłość i kupa innych.

Tym się różni mądrość od głupoty: mądrość chce widzieć jak najwięcej konsekwencji każdej decyzji. Głupota jak najmniej.

Dlatego strach jest najgorszy ze wszystkich efektów: zmienia ludzi mądrych w głupich. Ogranicza pole widzenia. Ludzie w panice widzą tylko te konsekwencje, które strach im pokaże. Ale rzeczywistość przyniesie im oczywiście konsekwencje wszystkie.

Dlatego nie koleguję się z nikim, kto sieje panikę. Kto ma maskę na profilu – żaden to przyjaciel, żaden to znajomy. Intencje przestają być ważne, kiedy głupie, paniczne postępowanie nieuchronnie prowadzi do niszczenia zdrowia i odbierania życia.

Jeżeli się za bardzo boisz, żeby myśleć – to nie żaden grzech. Ale jeżeli nie umiesz przy tym milczeć, ale zarażasz innych to roznosisz śmiertelny wirus.

Powtarzam: nie zarzucam absolutnie nikomu złych chęci. Ale od początku świata więcej ludzi umierało od głupoty niż od złych intencji.

O jednych z wielu konsekwencji terroru (które przecież w tym wypadku łatwo było przewidzieć) poczytajcie od tego lekarza pierwszego kontaktu.

Podziel się z głupim światem