Jaja Giertycha

2016-04-13Blog1670

Maciej Giertych wydał książkę „Ewolucja Dewolucja Nauka„, w której twierdzi, że na ewolucję wystarczających dowodów nie ma, za to jest sporo na jej brak.

Książki nie czytałem. Nie wiem czy profesor tam bajdurzy, czy pisze mądrze. Nie wiem czy ma odpowiedni dystans czy uprawia propagandę.

Generalnie ma rację w tym, że ewolucji w takiej formie jaką się uczy w szkołach to nikt na oczy nie widział. Ale to jeszcze nie znaczy, że książka nie jest do dupy.

Nie wiem.

Ale wiem to, że opublikowanie takiej książki w Polsce wymaga jaj jak u dinozaura. Chylę czoła. Nie dość, że to opublikował, ale rozesłał jeszcze do szkół!

To tak, jakby do przywódców Al-Kaidy wysłać rozważania św. Franciszka z Asyżu na temat chrześcijańskiej miłości bliźniego.

Bo nie chodzi w ogóle o to czy życie może faktycznie powstać z materii nieożywionej, a glizda zmienić się w jamnika. Chodzi o to, że nikogo w tym kraju nie obchodzi na ile która koncepcja wyjaśniania świata jest bardziej prawdopodobna. Polaka obchodzi tylko jedno: żeby jego koncepcja wygrała.

A ponieważ mojość koncepcji jest ważniejsza niż jej prawdziwość, dla każdego istnieje koncepcja, która jest jedynie słuszna. A wszystko co jedynie słuszne, jest w Polsce święte.

I jest absolutnie wszystko jedno czy tą koncepcją jest krzyż, kapitalizm, Smoleńsk czy ewolucja. Czciciele Smoleńska znajdą sobie tyle samo dowodów na to, że Putin przeprowadził zamach z Księżyca, co czciciele abiogenezy, że życie powstało przez trafienie pioruna w zupę.

Nie ważne. Białka nigdy nie powstają spontanicznie, bo to chemicznie niemożliwe? No i co z tego? Putin nie był w środę z magnesem na Księżycu, bo był zajęty napadaniem na sąsiadów? Nikt o to nie pyta. Ważne jest tylko to, że moja wiara jest święta. Wiara w krzyż, kapitalizm, Smoleńsk, ewolucję. A jako święta jest nienaruszalna.

Biedny Giertych z wielkimi jajami. Zrobią z niego sieczkę.

Wyborcza cytuje dziś opinie tak uznanych ekspertów jak nauczyciel biologii z liceum, pan Jacek, który obalił propozycje Giertycha następującym rzeczowym, naukowym kontrargumentem: „włos się jeży na głowie”.

Fakt, że z jednej strony jest profesor przemawiający do parlamentarzystów, a z drugiej magister przemawiający do piętnastolatków, nikomu nie przeszkadza. Podobnie jak fakt, że w ramach rzetelności dziennikarskiej zacytowano czterech zwolenników jednej strony oraz zero zwolenników drugiej.

Na lubimyczytac.pl można znaleźć recenzje książki Giertycha. Większość recenzentów dała ocenę 1. Że „to średniowiecze” oraz „włos się jeży na głowie”.

Może portal powinien zmienić nazwę na lubimyoceniac.pl? Gazeta Wybiórcza już nie musi.

Przygnębia mnie to.

Nie dlatego, że wierzę czy nie wierzę w ewolucja, ale dlatego, że przy tak emocjonalnym, paranoicznym podejściu nie ma szans na żadną rozmowę. Tu się nie rozmawia – tu się wrzeszczy.

Z drugiej strony jest to zachęcające.

Bo kiedy widzę jak jeden facet stoi i spokojnie mówi swoje racje, a naprzeciwko niego wrzeszczy tłum dzikiej hołoty to – niezależnie od tego kto ma rację – ja tu widzę jednego odważnego i milion tchórzy. Ludzi, którzy ze strachu przed konfrontacją krzyczą: „jest nas dużo i dlatego mamy rację!”

Nie ma to jak naukowe podejście w merytorycznym sporze.

Morał historii: albo masz jaja albo masz święty spokój. Wybieraj.

Między samotnym Giertychem a Wyborczą z panem Jackiem i całym batalionem ekspertów krzyczących „włos się jeży na głowie„, ja wybieram Giertycha.

Nawet gdyby nie miał racji.

Z powodów estetycznych: alternatywa jest po prostu zbyt obrzydliwa.

Podziel się z głupim światem