Koduj dla Polski?

2014-02-26Blog2802

Jedną z bardziej dziwacznych rzeczy jakie znalazłem ostatnio w internecie to program „Koduj dla Polski” fundacji ePaństwo.

Poważnie.

Wygląda na to, że jak do tej pory nikt nie chce „kodować dla Państwa”, nie licząc grupy Anonymous oraz gimnazjalistów hackujących w ramach szerzenia prawidłowej postawy obywatelskiej strony rządowe, które powstały za miliony złotych.

Nie wiem kto wymyślił w ogóle hasło „koduj dla Polski”. Brzmi to tak samo niedorzecznie jak „obieraj jabłka dla Polski” albo „wydmuchuj nos dla Polski w biało-czerwoną husteczkę”. Zestawienie słów „koduj” i „Polska” w jednym zdaniu jest co tak ryzykowne jak przetłumaczenie „Dirty Dancing” na „Wirujący Sex”.

Nie wiadomo czy twórcy programu „Koduj dla Polski” zwariowali, są niepełnosprawni umysłowo czy też po prostu nie wiedzą na co wydawać państwowe pieniądze. Ale zachowali tyle realizmu, żeby w sekcji „jesteś urzędnikiem” dać podtytuł „chcesz zrobić coś dla urzędu”. I prawidłowo. Jak widać znają psychikę urzędnika. Gdyby jej nie znali, to by napisali: „jesteś urzędnikiem – chcesz zrobić coś dla ludzi”.

Najbardziej interesuje mnie sekcja „Dlaczego to robimy”. Spodziewałem się znaleźć poniżej tekst „bo nas pogięło”, ale zamiast tego przeczytałem:

Uważamy, że obywatele powinni uczestniczyć w życiu publicznym, dlatego chcemy zachęcić polskie społeczeństwo do korzystania z otwartych danych„.

Nic z tego nie rozumiem. Znaczy: uczestniczenie w życiu publicznym programisty powinno polegać na tym, że co? Że „koduje dla Polski”? Co to w ogóle znaczy „kodować dla Polski”?

Jako, że jestem programistą od mniej więcej 10 roku życia wiem dlaczego człowiek „koduje”:

  • bo lubi
  • bo umie
  • bo chce zaszpanować dziewczynie
  • bo ma super pomysł i chce go zrealizować
  • bo chce zarobić

Nigdy nie słyszałem o czymś takim, że ktoś programował, bo Polska. Bo kraj. Bo Smoleńsk.

Posądzanie programistów o takie rzeczy jest zaproszeniem do bycia wyśmianym.

Przy okazji: nigdy nie używałem słowa „koduję”. Nie słyszałem też nigdy, żeby go używali moi koledzy programiści. W żadnej firmie, w której pracowałem tak się nie mówiło. Nie wiem, może na Śląsku tak mówią? Może to po góralsku? Szczerze mówiąc brzmi to w moich uszach tak, jak dziadek, który usiłuje być bardzo młodzieżowy i powtarza przy każdej okazji „jest klawo” i myśli, że te śmiechy dookoła niego to z sympatii.

Dalej piszą:

celem Koduj dla Polski jest zaangażowanie innowacyjnego potencjału młodych deweloperów do stworzenia nowych rozwiązań służących w codziennych wyzwaniach w interakcji między obywatelami i rządem oraz do tworzenia aplikacji dla nowoczesnych usług publicznych„.

Nie wiem czy zauważyłaś, droga Fundacjo, ale potencjał młodych deweloperów jest już całkiem nieźle zaangażowany. Znaczy: programuje. Dla siebie, dla innych, dla zabawy albo dla pieniędzy. I nie brakuje mu ani możliwości ani chęci. Nie trzeba ich zachęcać. Zachęcać do roboty to trzeba stare panie urzędniczki, a nie młodych panów programistów.

Więc jak chcecie nowych rozwiązań służących w codziennych wyzwaniach, to zamiast pisać pierdoły w stylu „koduj dla Polski” napiszcie ogłoszenie pod tytułem „zatrudnię programistów”.

I oni przyjdą. Ale nie zapytają „a co na to Polska”. Nie. Oni zapytają: „a za ile?”.

I wy albo im zapłacicie albo usłyszycie śmiech i trzaśnięcie drzwiami. Machanie flagami ich nie interesuje.

I nie powinno. Bo programiści są od jednego: od pisania programów za odpowiednią cenę. I to jest ich cała filozofia. Reszta to ich interesuje tak jak mrówkę obrót Fobosa wokół Marsa.

I dlatego mrówka nie głoduje, a programiści doskonale sobie radzą.

Uczcie się od nich.

Podziel się z głupim światem