Wiara i rozum

2014-04-04Blog1261

Na Forum Nieprofesjonalistów ktoś zadał takie pytanie:

„Czy to prawda, że chrześcijaństwa nie można przyjąć rozumem i zwykłą ludzką logiką? Czy to prawda, że takich rzeczy jak wcielenie się Boga, istota trójcy, zmartwychwstanie nie można tak po prostu zwyczajnie rozumowo wytłumaczyć i, że te rzeczy należy przyjąć w sposób duchowy i po prostu uwierzyć? Prawda to, czy nie?”

Chciałem zacytować moją odpowiedź na ten problem. Bo przecież wiele osób ma podobny tok rozumowania. Odrzucają wszelkie „tajemnice wiary” – nie tylko te z chrześcijaństwa – argumentując, że nie ma sensu wierzyć w to, do czego nie sposób dojść rozumem.

Brzmi rozsądnie. Ale ja twierdzę, że to, co się wydaje rozumowym podejściem, nie zawsze nim jest.

Ciekawy więc jestem co więc powiecie na moją odpowiedź. Kto chętny, niech odpowie w komentarzu.

No to trochę tak jakby pytać „czy to prawda, że komputera nie można przyjąć rozumem i zwykłą ludzką logiką?”. Bo przecież mało kto naprawdę rozumie i potrafi wytłumaczyć jak działa Skype. Przy wgłębianiu się w szczegóły i kolejnych pytaniach, każdy, oprócz najbardziej zaawansowanych informatyków, w końcu wymięknie i rozłoży ręce.

Ale nie przeszkadza to nikomu Skype’a używać.

Są rzeczy, których się nie da wytłumaczyć, bo są nielogiczne i są jawną kpiną z rozumu. Pewnie. Ale są rzeczy, których się nie da wytłumaczyć, bo się po prostu ma za mało wiedzy.

Wcielenie się Boga albo zmartwychwstanie nie jest bardziej nielogiczne niż przekonanie, że samolot lata. Jedni wiedzą dlaczego, inni nie. Ale ci, co nie wiedzą, nie przestają wierzyć, że maszyna lata mimo braku wiedzy. Gdyby tak zrobili to by tym pokazali nie, że są fanami rozumu, ale że są niespełna rozumu.

Czy człowiek może zmartwychwstać? Ja nie wiem. Czemu nie? Zwykle tak się nie dzieje, ale czy to dowód, że to niemożliwe? To dowód, że to rzadkie i wyjątkowe. Ale tez i metalowe urządzenia przeważnie nie unoszą się w powietrzu. Ale ja przecież widziałem takie, które latają. A co gdybym nie widział, ale ktoś inny mi opowiedział, że taki fenoment widział? Czy bym mu wtedy uwierzył? Czy powinienem?

Pewnie, że trudniej by było uwierzyć komuś na słowo, kiedy się samemu tego nie widziało. Ale ja nie odrzucam tej koncepcji. I uważam, że właśnie to świadczy o tym, że mam rozum, a nie o tym, że go nie mam.

A jak technicznie działa takie zmartwychwstanie? Nie mam pojęcia. Nie umiem wytłumaczyć. Ale byli tacy, co mówili, że miało to miejsce. Czy oni to potrafią wytłumaczyć? No też nie.

Wierzyć im na słowo jest owszem, ryzykowne. Ale nie jest głupie.

Bo byli też i tacy, co twierdzili, że metalowy, ciężki okręt unosi się na wodzie. Nonsens! Metal przecież tonie, wszyscy wiedzą. Więc takie opowieści są wbrew logice i rozumowi. Ty byś uwierzył komuś kto opowiada takie głupoty?

Że przypomnę co powiedział Napoleon, co debilem przecież nie był, kiedy Robert Fulton opowiedział mu parowcach:

„You would make a ship sail against the winds and currents by lighting a bon-fire under her deck? I have no time for such nonsense”.

Czy to nie ta sama postawa, którą mają wszyscy ci gorliwi ateiści pastwiący się na YouTube nad tym nonsensownym, głupim chrześcijaństwem?

Napoleon się mylił. Myślał, że jest mądry, a okazało się, że był głupi. Bywa.

Dlatego ci co odrzucają zmartwychwstanie dlatego tylko, że to wbrew rozumowi, dają tym samym dowód, że sami go źle używają. Bo ich argumentacja – analogicznie jak w przypadku opowieści o metalowych okrętach – niewiele ma wspólnego z rozumem. Za to dużo więcej z uprzedzeniami.

Jak łatwo pomylić jedno z drugim!

Podziel się z głupim światem