Feminizm – to mi się nawet podoba.
Mam na myśli ten stary feminizm, pierwszej fali, kiedy chodziło o prawa wyborcze. I traktowanie kobiet jak ludzi pierwszej kategorii. Żeby człowiek to był po prostu człowiek, a nie tylko mężczyzna.
Trudno, żeby mi się to nie podobało, skoro dokładnie taka sama jest myśl chrześcijaństwa. Bo od strony Jezusa patrząc: mężczyzna czy kobieta, nie ma to większego znaczenia. Człowiek to człowiek, jak chodzi o ważne sprawy.
Ta wersja chrześcijaństwa (oparta na tym co faktycznie mówił Jezus) – nie zdobyła popularności.
Chrześcijaństwo w wersji dla wtórnych analfabetów i miłośników władzy wprowadziło natomiast zaawansowany patriarchat. W wersji wsiowej: „kto kobiety nie bije to jej wątroba gnije”, w wersji miejskiej służba domowa regularnie zdradzana, w wersji polskiej wszystko na pokaz a w domu pani Dulska.
I ten patriarchat jest nieestetyczny. Nie lubię. Bardzo niezdrowe. Człowiek nie powinien żyć.
No ale ten feminizm co dziś występuje, to jest lekarstwo gorsze niż choroba. Ja tego nijak polubić nie mogę.
Ja nie wiem o co im w ogóle chodzi. Agresywne toto jak jasna cholera, co by może i było uzasadnione, gdyby tu chodziło o jakąś krzywdę czy niesprawiedliwość. Ale wydaje się, że one walczą już teraz z samą rzeczywistością. Że jest taka jak jest a nie idealna. Nie idzie rozumieć czy chcą być traktowane jak mężczyźni czy właśnie przeciwnie, czy chcą żeby płeć traktować tak samo czy żeby ją wyróżniać.
Wygląda to jak zwykła głupota, nie żadna ideologia.
A polska wersja jest już tak pomieszana, że ja jej w ogóle nie rozumiem. Jak J.K.Rowling walczy o to, żeby w wyścigach kobiet biegały kobiety a nie mężczyźni z doklejonymi cyckami, i żeby im do kibla nie wchodziły różne płciowe mutanty, to ja rozumiem o co jej chodzi.
Ale w Polsce to nie jest takie proste. Feminizm głównie polega na obrażaniu się za wszystko co na drodze stanie. Nie zarabiasz tyle samo co mężczyzna? Zło! Rozumiem, chcesz po prostu pracować tyle samo co mężczyzna, bez przerw na ciążę, okres i zły humor. Zło!
K**wa, zdecyduj się na coś, kobieto! Do czego masz pretensje, do matematyki? Do biologii? Do języka polskiego, że słowa „gościni” i „psycholożka” brzmią jakby student pierwszego roku Mozambiku dopiero się zaczął uczyć polskiego?
Najwyraźniej ambicją współczesnych sfeminizowanych elit jest ustanowić własną wyidealizowaną rzeczywistość i zmusić wszystkich żeby w nią uwierzyli. Inaczej mówiąc: zrobić ze wszystkich idiotów. Metoda jest prosta: opowiadać pierdoły takim tonem jakby wszyscy od dawna uważali je za oczywistość. Powtarzać to, powtarzać i powtarzać.
Moim zdaniem słaby pomysł. No bo można zmusić papugę żeby powtarzała po tobie „jesteś piękna”, ale to nie znaczy że ona w to uwierzy.
Czego dowodem jest kościół katolicki, co nauczył każdego deklamować „odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajców” w kraju, gdzie sąsiedzi potrafią przez 3 pokolenia się kłócić o gruszki na miedzy.
No i to jest ta wstrętna wersja feminizmu: WFM. Współczesny Feminizm Medialny. Nałożysz na kompleksy głupotę i masz feminizm.
Nie wiem czy tego chce dziś większość kobiet: wiecznej wojny o coś co zmieni rzeczywistość, której zmienić się nie da. Żebyśmy wszyscy poobcinali sobie co tam komu zwisa i udawali, że wszyscy się urodzili tacy sami, tacy są, tacy sami będą i na to samo zasługują. Tak ma być, bo my tak chcemy.
Możliwe, że większość kobiet sama już nie wie czego chce. Kiedy ci coś w życiu nie pójdzie, kiedy za dużo lenistwa a za mało pracy, za dużo strachu a za mało odwagi, to fajnie mieć pod ręką gotowe usprawiedliwienie. Każda miernota znajdzie sobie jakąś wymówkę: „to przez rząd”, „to przez Putina”, „to przez rodziców”.
Kobiety mają łatwiej, mają od razu pod ręką: „to przez mężczyzn!”
No ale jeżeli tylko na tym ma polegać ten feminizm to jest to tylko kolejny przytułek dla miernot życiowych, żeby się w kupie poczuć raźniej. Coś jak związki zawodowe.
Najgorsze, że to oddala nas od prawdziwego problemu pod tytułem: jak być kobietą w dzisiejszym świecie? Jak być w dzisiejszym świecie mężczyzną? Bo kiedy kobiety nie wiedzą jak chcą sprawować swoją kobiecość – i czy w ogóle – to i mężczyźni mają problem.
Bo co byśmy nie wymyślili, nie zmienimy faktu: jako rodzaj ludzki istniejemy jako kobiety i mężczyźni.
Jeżeli będziemy traktować ten fakt jako powód od walki, ataków i uciekania, to zostanie nam tylko samotność.
Samotność też dla ludzi, powiesz. No nie wiem, w Biblii na samym początku Bóg mówi: „niedobrze człowiekowi jak jest sam”.
Jeżeli jest gdzieś jakiś feminizm, który w dzisiejszym świecie, gdzie kobieta może żyć jak tylko chce, dąży do tego, żeby wspólne życie kobiet i mężczyzn było znowu fajne, pożyteczne i piękne, to zapiszcie mnie. Chcę być takim feministą.