Taniec w parach

2015-10-07Blog2197

Uczę się tańczyć.

Prawdziwego tańca, z czasów kiedy ludzkość jeszcze była ludzka, a tańczenie z kimś nie polegało na tym, że stoi się pół metra od siebie i dostaje drgawek.

Z niezrozumiałego dla mnie powodu w Polsce tańczy się prawie wyłącznie salsę i podobne tyłkowe wywijacze. Dlaczego najsztywniejszy naród na najsztywniejszym kontynencie uparł się, żeby tańczyć coś, co wymaga elastyczności kota, to ja nigdy nie zrozumiem. Zapewne to odruch typu „zastaw się a postaw się” – trzeba sobie i wszystkim dookoła coś udowodnić. Pokazać się i wykazać się.

Tańce swingowe są o wiele prostsze. Tańczy się w parach, a para jest naprawdę parą. Trzymasz łapą partnerkę, a partnerka trzyma się ciebie. O tym, ile wyczytać można z tego trzymania to ja napiszę innym razem, bo to ciekawy temat. Fascynujące ile można się dowiedzieć o człowieku w 3 sekundy.

Generalnie koncepcja tańca w parach polega na tym, że on ma decydować o wszystkim, a ona ma iść w jego ślady. Cała trudność polega na tym, żeby on potrafił dobrze przekazać to co chce, a ona potrafiła to rozpoznać.

Jak w życiu.

Powiem więc tak: ktoś, komu kompletnie nie idzie taki taniec niech się nie zabiera za seks. Ani za życie dwuosobowe. Bo jeżeli nie poradzi sobie z komunikacją w prostym tańcu, to tym bardziej w o wiele trudniejszym życiu.

Mogłoby się wydawać, że rola męska jest trudniejsza. Zwłaszcza na etapie nauki, kiedy nie dość, że człowiek musi sam się nauczyć kroków, to jeszcze musi pamiętać, żeby informować partnerkę o wszystkim co robi. I to bez słów! Jedyne co ma do dyspozycji, to subtelne ruchy ciała. I kobieta ma je odczytywać odruchowo, bez zastanowienia.

Dla mężczyzny z męskim mózgiem to nie jest rzecz naturalna. Mężczyzna z męskim mózgiem wolałby powiedzieć co i jak jasno i wyraźnie, ustalić zasady i trzymać się ustaleń. W tańcu tego nie ma. W tańcu możesz tylko prowadzić. Bezczelnie stawiać partnerkę przed faktem dokonanym.

Myślałem, że mężczyzna ma trudniejszą rolę, dopóki nie spróbowałem (w końcu się uczę, mogę wszystkiego próbować) być kobietą.

I doznałem szoku – po prawej stronie (panowie na lewo, panie na prawo) jest jeszcze trudniej! Nie wiem czy to dlatego, że rola kobiety jest dla mnie tak nienaturalna, czy z jakiegoś innego powodu, ale odczytywanie wskazówek z ciała partnera, ciągła gotowość na jego prowadzenie i przełożenie tego na własny ruch – to jest dla mnie praktycznie niewykonalne.

Zostanę więc jednak po mojej stronie. Bo może rola męska i jest bardziej odpowiedzialna, może rzeczywiście jest trudniejsza, ale być mężczyzną to ja jestem w stanie się nauczyć. Kobietą – za cholerę.

I myślę, że się pewnie nauczę. Bo w tańcu jest dokładnie to samo co w życiu: musisz wyprzedzać posunięcia, informować wyraźnie i z wyprzedzeniem i musisz robić to co robisz całym sobą, a nie tylko częścią. Musisz być zdecydowany i pewny siebie.

I podobnie jak w życiu, nic nie przychodzi naturalnie i nic nie wychodzi za pierwszym razem. Wszystkiego musisz się nauczyć. Nie wierz w te bajki, że to kwestia dopasowania, że wystarczy odpowiedni partner, odpowiednia partnerka i rozumieją się od pierwszej chwili.

Nonsens. Bywa lepiej, bywa gorzej, ale nikt nikomu w myślach nie czyta. Spodziewanie się, że partnerka zrozumie o co ci chodzi, kiedy ty nieczytelnie ją prowadzisz, to gwarancja, że się podeptacie. Podobnie w drugą stronę, kiedy partnerka nie słucha prowadzenia, tylko robi po swojemu.

Ale kiedy każdy zna swoją rolę, trzyma się jej i potrafi okazać wyrozumiałość dla niedoskonałości własnych i partnera, wtedy przyjemność i satysfakcja ze wspólnego, zgodnego tańca jest ogromna.

Dokładnie tak samo jak przyjemność ze wspólnego, zgodnego życia.

Podziel się z głupim światem