Fronda przytoczyła stanowisko Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski w sprawie tego co się dzieje z nieochrzczonymi dziećmi.

Dla nieobeznanych z wierzeniami katolików podaję w skrócie i na chłopski rozum, że dziecko trzeba ochrzcić, to będzie w niebie. A jak się go nie ochrzci to kij wie gdzie będzie.

I właśnie w tym kiju sęk. Masz dziecko i myślisz czy ochrzcić.

I tutaj przychodzi ci z pomocą 7 profesorów teologii z 5 uniwersytetów, którzy siedzieli po nocach i wymyślili co się stanie po śmierci z twoim dzieckiem, jak go ksiądz proboszcz nie pokropi przed śmiercią pięć razy wodą.

Otóż podsumowanie ich analizy brzmi: „w takim kontekście historiozbawczym należałoby uznać, że dzieci umierające bez Chrztu zostają uwolnione od grzechu pierworodnego za pośrednictwem pragnienia Chrztu, zawartego w akcie wiary Kościoła, wyrażonego w jego modlitwie wstawienniczej o zbawienie wszystkich„.

Teraz jeszcze tylko ktoś musi to przełożyć z katolickiego na nasze, żeby Kowalski wiedział czy ma dziecko kropić czy nie.

Otóż zrobię to ja. Bo akurat tak się składa, że znam oba języki i świetnie tłumaczę.

Tłumaczenie brzmi: nie, nie trzeba kropić, bo wystarczy tylko, że się chce kropić. Więcej powiem: wystarczy nie tylko, że rodzice chcą, ale nawet to, że kościół chce. Skoro kościół chce, żeby wszystkie dzieci były ochrzczone, to liczy się to tak, jakby one automatycznie były ochrzczone. I już, po problemie.

Jak interpretacja pójdzie dalej w tą stronę, to ostatecznie któregoś dnia okaże się, że Adolf Hitler był świętym. Bo wystarczyło, że kościół pragnął, żeby był świętym, i on w związku z kontekstem historiozbawczym automatycznie świętym został.

Przydaje się jednak na coś nieograniczona władza kościoła nad Bogiem.

Jesteśmy obecnie na ostatnim etapie ewolucji chrześciaństwa. Przypomnijmy historię od początku:
1. Żeby być w niebie, trzeba uwierzyć, że Jezus umarł, zmartwychwstał i podporządkować mu całe swoje życie.
2. Trzeba uwierzyć ale też trzeba się ochrzcić. Świadomie i przy świadkach. Może cię ochrzcić każdy wierzący, byle gdzie i w byle czym.
3. Trzeba się po prostu ochrzcić. Musi to zrobić ksiądz. W kościele. A właściwie nie ochrzcić, tylko pokropić.
4. Właściwie to mogą cię ochrzcić rodzice. Tak na wszelki wypadek. A ty się ochrzcisz sam świadomie później.
5. Nie musisz się świadomie ochrzcić. Albowiem pokropienie wodą niczego nieświadomego niemowlaka jest tak samo ważne jak świadoma decyzja dorosłego i konsekwentne stosowanie jej w życiu. Rodzice zdecydują za ciebie.
6. Rodzice nie muszą decydować za ciebie. Za rodziców zdecyduje kościół. I w ogóle nie trzeba było nikogo chrzcić. Każdy automatycznie będzie w niebie na mocy tego, że kościół głęboko tego pragnie.

My właśnie doszliśmy do punktu szóstego.

Jest jeszcze punkt siódmy. Ale nie wiem czy chcecie go znać. A z resztą co tam, podam. Miejmy to za sobą.

7. Przychodzi Jezus. Okazuje się, że prawdą był tylko punkt 1. Wszyscy mówią „oops”. Rozważania 7 profesorów z 5 uniwersytetów poszły na marne. Do nieba dostaje się tylko paru kretynów, którzy byli zbyt prymitywni, żeby iść z duchem czasu, tylko jak te debile trzymali się najprostszych rzeczy z Biblii.

Czego wszystkich życzę oraz braku episkopatu w życiu osobistym i zawodowym.

Podziel się z głupim światem