Śmieciowe spamowe łańcuszki internetowe przeżywały swoje złote lata w burzliwym okresie rozkwitu internetu.
Ale, jak się okazuje, nie da się tego cholerstwa do końca wytępić.
A to dlatego, że tępota ludzi jest niewiarygodna. Nawet najbardziej oczywiste bzdury potrafią połknąć, bo im serce drgnęło. Widocznie jakiś autorytet im powiedział, że jak się ma serce, to rozum już nie jest tak potrzebny.
Co za idiota.
Od paru dni dostaję maile takiej treści:
Pomoc dla córeczki Rafała Kruszyńskiego:
Błagam, przeczytaj chociaż polowe i prześlij wszystkim na swojej liście, to nie jest łańcuszek, po pierwszych 3 zdaniach będziesz wiedzieć o co chodzi: Przeczytaj uważnie! Jeśli usuniesz ten list… będzie to oznaczać, ze naprawdę nie masz serca.
mgr inż. Dariusz Kruszewski
Administrator Aplikacji
ZUS Inspektorat Przasnysz
Oddział w Płocku
Cześć, jestem 23 letnim ojcem. Ja i moja zona mieliśmy razem cudowne życie. Bóg pobłogosławił nas także dzieckiem. Nasza dziesięciomiesięczna córka ma na imię Wandzia. Niedawno lekarz wykrył raka mózgu w jej malutkim ciele. Jest tylko jedna droga, aby ja ocalic … operacja. To przykre, ale nie mamy dość pieniędzy na operacje. „Epuls” i „Onet” zgodziły się nam pomóc. Jedyny sposób w jaki mogą to uczynić polega na tym, ze ja wysyłam ten list do Ciebie, a Ty wysyłasz go dalej, do innych ludzi. „Onet” sprawdza ile osób dostało list. Każda osoba, która otworzy i prześle list dalej , do co najmniej trzech osób, podaruje nam 32 centy. Proszę, pomóż nam ! jeśli wyślesz te wiadomość do 11 osób, na Twoim profilu pojawi się fajny znaczek
Prosimy też o modlitwę!!!!!!
Pozdrawiam, Mirek Kubik
tel. 791.893.508 ; 41/ 31.24.223
Zanim się rozpłaczesz i ruszysz na pomoc Rafałowi Kruszyńskiemu, proponuję użyć mózgu. Wystarczy jeden mały kawałeczek, kilka synaps, garść szarych komórek. Tyle, ile jest potrzebne, żeby wpisać w Google „Rafał Kruszyński„.
Pierwszy wynik wyszukiwań nosi tytuł „Uwaga fałszywy mail„.
I co, takie to trudne było? Geniusza do tego trzeba? Czy może rozsyłanie fałszywych informacji, promowanie nieprawdy i narażanie wszystkich swoich znajomych na oszustwo uważasz za tak błahą sprawę, że nie warto poświęcić tych paru sekund, żeby sprawdzić, co się komu wysyła?
Jeżeli ktoś nie chce kalać świętości nazwiska nieszczęśliwego ojca kilkumiesięcznej Wandzi, to niech przynajmniej wklei w Google jakikolwiek fragment z tego maila. Pojawi mu się wtedy strona: atrapa.net/chains/arlington.htm, z której dowie się, że kilkumiesięczna Wandzia miała wykrytego raka w jej malutkim ciele już w roku 2001. Przez kolejne lata udało jej się nie urosnąć ani trochę i dziś wciąż ma kilka miesięcy.
Może to trochę dziwne, że malutkiej Wandzi udało się zatrzymać czas, a nie może sobie poradzić z rakiem.
Co rusz to nowi lekarze diagnozują u niej nowotwór, co nieustannie na nowo zaskakuje nieszczęsnego rodzica. Zapewne to stres wywołał u niego zaawansowaną amnezję. Do tego stopnia, że co kilka lat zapomina jak się nazywa i zmienia nazwisko na inne. Jest to bardzo możliwe, bo skoro ma dziś 23 lata, Wandzię musiał spłodzić w wieku lat 11. Tak młody człowiek obarczony cieżarem ojcostwa, wielokrotnie wykrywanym rakiem, oraz córką, która zatrzymuje czas – nic dziwnego, że dostaje raz po raz zaniku pamięci.
Na szczęście nie brakuje firm, które chcą bezustannie pomagać Wandzi. AOL, ZDENT, Epuls, Heyah, Onet i wciąż dochodzą następne. Wszystkie one mają możliwości większe niż ABW, WSI, armia, policja, i rząd amerykański łącznie, gdyż są w stanie monitorować każdy jeden serwer na świecie. Tylko w ten sposób mogą się przecież dowiedzieć, którzy ludzie na świecie dostali kopię tego maila. Dzielne owe korporacje nie wahają się złamać Ustawy o Ochronie Danych Osobowych, paru innych ustaw oraz Konstytucji, byle by ratować Wandzię. Więcej, otwarcie informują o popełnianiu przestępstwa i od 10 lat nikt im nic za to nie robi. Najwyraźniej tak są wszyscy wzruszeni losem Wandzi.
Na uwagę zasługuje też fakt, że niedawno w Krakowie 15 tysięcy ludzi protestowało przeciwko porozumieniu ACTA, żądając zaprzestania prób inwigilacji w internecie. Teraz ci sami ludzie z aprobatą wspierają korporacje, które deklarują otwarcie, że mają możliwość śledzić u każdego z nas jakie dostajemy maile.
Ileż to może zmienić jedna Wandzia!
Gdyby premier Tusk był tego świadomy, uciszyłby w minutę cały ruch anty-ACTA. Wystarczyło tylko powiedzieć: to dla dobra umierającego dziecka!
Wszystko to jest zupełnie oczywiste dla setek ludzi, którzy z niepojętą dla mnie głupotą po 10 latach od wykrycia oszustwa dalej rozsyłają beztrosko idiotyczny mail do swoich najlepszych znajomych, przyjaciół i krewnych, pokazując tym samym, że cenią ich sobie mniej niż żartownisia, który ma zabawę ich kosztem.
Nazwijcie mnie dziwakiem, ale kiedy ja napotkam oszusta, to nie posyłam go odruchowo do moich przyjaciół. Moje odruchy są dokładnie przeciwne: ja chcę chronić moich przyjaciół. Dlatego, jeżeli im już coś polecam, poświęcam tych parę sekund, żeby się upewnić, że jest to warte polecenia i nie narażam na nic tych, na których mi zależy.
– Oj tam, oj tam – powie ktoś, komu się zdarzyło „pomóc Wandzi”. – O co tyle hałasu? Przecież nic się takiego nie stało. Usuniesz maila i tyle.
Coś się jednak stało. Odkryłem mianowicie, jak bardzo mnie cenisz. Przysłałeś do mnie oszusta, a teraz mówisz: „żaden problem, łatwo sobie z nim poradzisz”.
Owszem, poradzę sobie.
Z tobą też.