Porównałem sobie ostatnio tematykę komiksów sieciowych polskojęzycznych i tych po angielsku.

Okazało się, że polskie komiksy są głównie o:

  • Polsce
  • polityce
  • premierze
  • rządzie
  • księżach
  • skandalach z ostatniego wydania Faktów TVN
  • trudnym ale śmiesznym życiu rysownika
  • trudnym ale śmiesznym życiu studenta
  • szkole
  • policji
  • piłce nożnej
  • telewizji
  • internecie
  • Korwinie

A na świecie? Przykładowo, Oatmeal ma 4 miliony użytkowników miesięcznie. I mówi o:

  • kotach
  • wodzie
  • dzieciach
  • zmywaniu naczyń
  • grach
  • kawie
  • postaciach historycznych
  • wulkanach
  • delfinach
  • gimnastyce

Same duperele. Lista jest bardzo długa, ale nie ma na niej nic szczególnego. Same przyziemne, mało ciekawe tematy. Takie tam zwykłe rzeczy z życia.

Żadnych wojen. Żadna polityka. Żadne skandale. Żadne „tym żyje cały kraj”.

Nie chodzi o to, że to polscy rysownicy mają tylko takie „polskie” pomysły. Nie, chodzi o to, że tylko takie rzeczy ludzi w Polsce kręcą. I ten, kto chce mieć dużo widzów, musi skręcać w taką stronę, żeby ludzi przyciągnąć.

Bawię się od roku czy dwóch w wymyślanie komiksów, eksperymentowałem sobie sporo i z tematyką i z formą. Czasem coś się uda, większość nie wychodzi, normalne jak się człowiek uczy. Ale zdążyłem zaobserwować co ludzi kręci a co im jest obojętne.

Z doświadczenia oraz powyżej listy wysnuwam wniosek, że ogół Polaków to chorzy na manię wielkości egocentrycy z nieprawdopodonymi kompleksami, którzy nie mając własnego życia, obsesyjnie interesują się życiem innych, a ich główną rozrywką jest szukanie problemów, narzekanie i piłka nożna.

Matthew Inman z Oatmeal wydrukował komiks o tym, że pies jest brudny, śmieszny i je kupy, ale jest fajnym przyjacielem. Sprzedał tego dziesiątki tysięcy.

W Polsce?

W Polsce na podobny sukces szanse ma ewentualnie komiks o tym, że Donald Tusk jest brudny, śmieszny i je kupy. Ale na końcu musi być pokazane, że wszyscy go nienawidzą.

Różnica w percepcji świata między Polakami a ludźmi uderzyła mnie w łeb tak nagle i gwałtownie, że się na ustach ciśnie: „Jezu, co za prymitywy”.

Jak powiedział Piotr Tymochowicz „ludzie w całej masie są debilowaci”.

No są, trudno. Wszyscy są. Polacy nie mają tutaj monopolu.

Ale co z tego? Koty też są debilowate. I szerszenie też. Można być masą debilowatych kotów albo masą debilowatych szerszeni. Różnica jest.

Ja nie mam problemu z tym, że Polacy są – jak tu ujął Tymochowicz – debilowaci. A niechże sobie są. Ja też sobie daję prawo bycia debilowatym od czasu do czasu. Film głupi oglądnę. Odruchem się pokieruję i kupię sobie niepotrzebny mi do niczego duperel. To zdrowo.

Ja mam problem z czym innym. Z tym, że Polacy w swojej masie są niemili.

Że się kierują wrednymi instynktami i uważają za „Panów”. Że mają mentalność pijawki. Szerszenia. Hieny. Małego kuruplowatego pieska, który szczeka wściekle na wszystko co się rusza, że nawet Karol Wojtyła miałby ochotę kopnąć go serdecznie z glana.

Że nie cieszą się życiem, tylko szukają sobie problemów. Że nie rozwiązują tych problemów, tylko się w nich taplają, biorąc je sobie za pretekst do mazgajstwa i użalania się nad sobą. Że zamiast się bawić i śmiać, i korzystać, kompulsywnie oceniają wszystko ci im się pokaże i wydają wyroki o wadze trybunału stanu. Że mają w sobie tą obrzydliwą rzecz, co sprawia, że zamiast roześmiać się z twojego żartu rysunkowego zwrócą ci uprzejmie uwagę, że tu zrobiłeś trzy krzywe kreski, a tam odcień czerwonego powinien być jaśniejszy.

Z tym mam problem.

Polska jest pułapką.

Na zewnątrz świat ma swoje problemy i mówi swoim językiem. Polska się zamurowała. Nie chce rozumieć świata i nie chce być przez niego rozumiana.

Bo Polska jest tylko dla Polaków – zrozumiała tylko dla Polaków.

Podziel się z głupim światem