Dawno, dawno temu, jeszcze kiedy byłem w liceum, wiedziałem dobrze co bym najbardziej chciał robić w życiu, gdybym miał możliwość: gry.

Nie wiem czy to jakieś maniactwo młodych programistów czy akurat specyfika mojego pokolenia, ale prawie wszyscy moi równieśnicy z liceum (profil informatyczny – dopiero rok taki profil w liceach istniał) chcieli robić gry. I nawet robili. Postępy prac kończyły się głównie na menu do gry. Ale nikt tego nie żałował, bo przerywaliśmy tworzenie dlatego, że w międzyczasie pojawił się inny pomysł na grę. Jeszcze lepszy niż poprzedni.

W ten sposób nikt z nas nigdy niczego nie skończył, ale za to ile mieliśmy rozpoczętych super-gier!

Wiele lat później marzenia się skończyły, bo zaczęliśmy żyć. A w życiu okazało się, że robienie gier to po pierwsze bardzo dużo pracy, po drugie nikt za to nie płaci, a jeżeli już, to mało, a po trzecie nie ma z kim. Więc rozleśliźmy się po różnych Motorolach, IBM-am czy – jak ktoś miał większe ambicje i szacunek do siebie – po mniejszych, ale dużo ciekawszych firmach.

Lata minęły i straciłem stare marzenie z oczu.

I dopiero dwa tygodnie temu pod wpływem dziwnych zbiegów okoliczności mój pełen realizmu życiowego wzrok skierował się znowu w stronę tworzenia gier.

I trafił na coś bardzo ekscytującego.

Ściśle mówiąc, odkryłem dwa nowiutkie, ale absolutnie fantastyczne, narzędzia dla twórców gier: Visionaire i Construct 2.

Pierwsze z nich to zestaw narzędzi do tworzenia przygodówek. Tak, był kiedyś taki gatunek. I nie wiadomo dlaczego umarł. Ja tam nie wierzę, że umarł – ja sądzę, że śpi.

Drugie, to narzędzie do tworzenia gier w HTML5 czyli, krótko mówiąc, coś takiego jak Flash. Ale przy tym ile można wydusić już dziś z Constuct 2 (a program jest ciągle – i szybko – rozwijany) dni Flasha są policzone.

To właśnie tym narzędziem bawię się od paru dni, skutkiem czego widzicie nowy, weselszy nagłówek tej strony. Sklecenie tego, co wyżej widać, to ledwo parę godzin roboty (nie licząc tego co robił grafik). Nauczenie się nowego narzędzia zawsze trochę trwa.

Ech, gdybym tylko miał takie coś w liceum…

Jeżeli ktoś z was zajmuje się lub chce się zająć tworzeniem internetowych lub mobilnych gierek, to dobrze radzę zaznajomić się z Construct 2. Interaktywne animacje, ozdobniki na stronę i gry tworzy się z prędkością i łatwością zupełnie niewyobrażalną w czasach, kiedy byłem w liceum. Z kolei za pomocą Visionaire prostą, ale całkiem grywalną grę przygodową można zrobić w dwa tygodnie.

A kiedyś? Kiedyś to trzeba było nasiedzieć się w nudnych i demotywujących kwestiach technicznych. To było jak budowanie domu z wykałaczek. Teraz twórca skupia się w końcu na tworzeniu. Na samym „mięsie” gry. Kiedyś babranie się w szczegółach technicznych zajmowało 90% czasu programisty – teraz zajmuje zero.

Kiedyś to był programmer – teraz jest designer.

Kiedyś limitem była technologia. Teraz limitem jest wyobraźnia.

Piękne idą czasy dla tworzycieli!

Ech, gdyby tylko ludzie nie byli w tych czasach tak wyprani z kreatywności, wyobraźni, inicjatywy i odwagi! Wyobrażacie sobie takiego współczesnego Bareję, tworzącego przygodówkę? Mam nadzieję, że się tacy pojawią. Bo technologia właśnie dojrzała.

Jak mógłbym się temu oprzeć? I właściwie: po co miałbym się opierać? Wracam do tworzenia gier!

Tym bardziej, że myślę, że i zarobić się na tym da.

Martin is back in the game!

Podziel się z głupim światem