Ostatnio jedną z moich ulubionych rozrywek (a przy okazji treningiem pisarskim) stało się odpowiadanie na oferty. Jakie oferty? Sami wiecie najlepiej, na pewno też dostajecie ich masę: oferty pracy, oferty przesłania cennika kopert bąbelkowych, mebli, ubrań, kliknięcia w baner, zagłosowania w konkursie i tysiąca rozmaitych pożyczek i kredytów.

Każdy do dostaje, ale chyba tylko ja jeden odpisuję.

Dlaczego?

Bo to raz, że świetny trening sarkazmu, dwa, mam jakieś lepsze samopoczucie kiedy sobie wyobrażam jak ktoś to czyta. Kiedyś był jeszcze trzeci powód: liczyłem, że trafię na jakiegoś człowieka z poczuciem humoru i dystansem, który parsknąwszy śmiechem po przeczytaniu, wyśle mi na przykład darmowy fotel albo zaprosi na piwo.

To niestety nie działa. Najwyraźniej wśród nadawców nie ma nikogo z poczuciem humoru.

Mimo to polecam odpisywać. Najlepiej zacząć od krótkiego „spierdalaj, z poważaniem, imię i nazwisko”, a następnie z każdą kolejną odpowiedzią rozbudowywać zdania zastępując soczyste mięcho suchym sarkazmem.

Ja doszedłem na razie do punktu, w którym zamiast „spierdalaj”, piszę tak jak na przykład dziś:

Niechaj mi będzie wolno odpowiedzieć chociaż kilkoma słowami, skoro już tyle wysiłku włożyliście w dostarczenie mi tej informacji.

Moja odpowiedź to: ch ci w d, p spamerze.

Uprzejmie proszę w miejsce literek dopisać sobie właściwe słowa.

W celu wyrażania swojej opinii o tym jak mało mnie interesuje to jak się rozwijacie, jak technologiczne są wasze decyzje oraz gdzie się nauczyliście tak kaleczyć język polski, proszę o przesłanie 500 złotych. Kupię za nie dużo alkoholu, bo na trzeźwo takich rozmów nie dam rady prowadzić. Śmiałbym się co drugie zdanie.


Z objawami mdłości,

Martin Lechowicz

Podziel się z głupim światem