Niebezpieczny Bitcoin

2016-01-27Blog3255

Bitcoin nie ma przyszłości„, „to nieudany projekt„, „ludzie niebawem przestaną go używać” – takie cytaty można znaleźć na stronie „TVN24 Biznes i Świat„.

Autorem tych słów jest Mike Hearn, jeden z ważniejszych programistów oprogramowania tego, co znamy dziś pod nazwą „bitcoin”. Mike zrezygnował z projektu, sprzedał swoje bitcoiny i poszedł do domu.

Na co obraził się Mike Hearn?

Tego TVN24 BiŚ nie mówi. Albo dlatego, że autor artykułu nie ma bladego pojęcia o czym pisze albo TVN ma oczywisty interes w tym, żeby straszyć i zniechęcać ludzi do walut elektronicznych, albo po prostu nie chciało się nikomu w redakcji przeczytać o co dokładnie chodzi, tylko ktoś przepisał treść ze strony BBC pomijając to, czego nie zrozumiał. Czyli praktycznie wszystko.

Cała prawda o Bitcoinie

Prawda jest taka, że Bitcoin znalazł się w wyjątkowo niebezpiecznym momencie.

Problem jest z jednej strony techniczny, z drugiej strony społeczny. Bo mimo, że koncepcja waluty opartej na Jednej Wielkiej Jawnej Księdze Transakcji sprawdza się w praktyce bardzo dobrze, to diabeł siedzi w szczegółach. Czyli w pytaniu: jak to zrobić w praktyce?

W praktyce grupa osób napisała oprogramowanie do obsługi tego wszystkiego, a tysiące ludzi to oprogramowanie zainstalowało. I wszystko by było świetnie, gdyby nie dwie drobne rzeczy:

  • oprogramowanie nie jest idealne
  • nie wiadomo kto ma prawo dokonywać zmian

O te dwa punkty cała koncepcja bitcoina może się za chwilę rozbić – tak twierdzi Mike Hearn.

Mike patrzy na problem z punktu widzenia programisty. A z jego punktu widzenia jest jasne, że sieć bitcoina zbliża się do limitu swojej przepustowości. Krótko mówiąc bitcoin stał się tak popularny a użytkowników jest już tak dużo, że jak tak dalej pójdzie to dotychczasowe rozwiązania nie wystarczą. Prędkość transakcji zwolni do poziomu żółwia, a na potwierdzenie, że pieniądze dotarły, będziemy czekać tydzień.

Problem jest widoczny już teraz. Pamiętam czasy, kiedy na potwierdzenie transakcji czekałem dwie minuty. Przy ostatniej czekałem dwie godziny.

Bitcoin nam się nie udał

Mike mówiąc, że projekt jest nieudany, ma tak naprawdę na myśli, że udał się za bardzo. Sukces przerósł możliwości techniczne. Bitcoin to był eksperyment, nikt nie pisał kodu tego systemu z myślą, że stanie się tak popularny jak jest dzisiaj. A to dopiero początek.

Znam ten problem dobrze. Przechodziłem to kilka razy. Kiedy lata temu pierwszy raz opublikowałem na stronie swoich parę piosenek („Ballada o smutnym programiście” – ktoś pamięta?) zamiast spodziewanych kilkuset odwiedzin pojawiło się sto tysięcy. Kiedy nie tak dawno z kolei opublikowałem głupkowatą grę o lataniu samolotem i rzucaniu flaszkami wódki w brzozy i generatory sztucznej mgły, to po paru dniach było pół miliona lądowań. Nie byłem przygotowany na to zupełnie. Okazało się, że ludzie zaczęli nawet hackować tabele wyników. Strona radia Kontestacja zrobiła się po paru latach tak popularna, że zawieszał się serwer, a obecny kod strony Odwyk.com był przygotowany na dziesięć razy mniejszy kontent.

To się zdarza. To nic takiego. To nie jest problem nie do rozwiązania.

Pod warunkiem, że:

  • wiadomo czyje jest oprogramowanie
  • wiadomo kto ma prawo je zmieniać
  • jest wola do zmian

W przypadku bitcoina nie ma żadnej z tych trzech rzeczy.

Niech żyje rewolucja!

I tak życie kolejny raz pokazało, że idealizm jest dla dzieci. Ludzie, poważnie, dorośnijcie wreszcie – idealizm naprawdę nie ma przyszłości! Wiara w piękny, prosty świat, w wolność, równość, braterstwo, bez kontroli, silnego zarządzania, narzucania czegoś innym, sprawdza się, oczywiście. Ale tylko do pierwszego większego problemu.

W uproszczeniu sytuacja jest dziś taka: żeby system transakcyjny bitcoina nie zawalił się pod swoim własnym ciężarem, kod oprogramowania wymaga poważnych reform. Ten kod nie poradzi sobie z ciągle rosnącym ruchem. Sęk w tym, że większość ludzi nie zgadza się na zmiany. Jedni mają w tym swój interes, inni z przyczyn ideologicznych, jeszcze inni z braku wyobraźni. Wielu z tych, którzy w społeczności bitcoina mogą akurat o czymś decydować – a są to często ludzie raczej przypadkowi – chce za wszelką cenę uniknąć konfliktów, więc udaje się że problemu nie ma.

Wszyscy generalnie liczą na to, że problem sam się załatwi.

Jednak my, Polacy, możemy dużo świat nauczyć. Przechodziliśmy już nie raz podejście „jakoś to będzie”. Najpierw jest święty spokój, a potem nagle samolot, drzewo, huk, i pełno trupów. A potem się szuka problemu w sztucznej mgle, bo głupio się przyznać, że to wszystko po prostu skumulowany brak wyobraźni.

Bitcoin osiągnął w rozwoju punkt, kiedy natura ludzka doszła wreszcie do głosu. Projekt przyspiesza w stronę przepaści, a my patrzymy na kierownicę – oops, kierownicy nie ma. Okazuje się, że wyrwano ją dawno temu w imię ideałów.

Ironia polega na tym, że demokratyczny charakter Bitcoina miał chronić dokładnie przed tym, co teraz jest najbardziej potrzebne: żeby nikt nie mógł autorytarnie wprowadzić radykalnych zmian. Ale w obecnym stanie brak zmian grozi śmiercią lub kalectwem.

Bo kiedy sukces zaskoczy stronę należącą do Martina Lechowicza to kod naprawi kto? Ten kto jest odpowiedzialny za stronę – Martin Lechowicz. Ale jak sukces zaskoczy Bitcoin to kto naprawi kod? Nikt. Bo kto ma naprawić kod skoro nikt za nic nie odpowiada?

Ci, którzy żyli w PRL-u wiedzą dobrze czym się różni czyjaś ławka w czyimś domu od niczyjej ławki w niczyim parku.

I właśnie dlatego Mike Hearn, widząc że bez zmian bitcoin nie będzie mógł dalej rosnąć a jednocześnie na zmiany szansy nie ma, stwierdził, że bitcoin przyszłości nie ma. Z relacji programisty wynika, że zaproponował już konkretne zmiany. Ale nie przeszły. Dlaczego? Poczytaj na jego blogu.

RIP BTC

Czy to naprawdę koniec Bitcoina?

Ale gdzie tam!

Czy pierwsze programy Billa Gatesa, badziewnej wyjątkowo jakości, sprawiły, że Microsoft się zawalił? Czy zatkanie się słynnego kiedyś portalu Nasza-Klasa sprawiły, że ludzie przestali go używać? Czy gdyby nawet tak było, to przestaliby używać portali społecznościowych?

Czy z kolei dobry kod platformy e-Bay pomógł im wygryźć z rynku Allegro?

Programiści mają tendencję do przeceniania znaczenia rozwiązań technicznych. O przyszłości decydują zupełnie inne rzeczy: potrzeby, marketing i ekonomia. Internet też w latach 80-tych był dziurawy i też niejeden Mike stwierdził, że nie ma przyszłości. I też nie przewidziano, że czteroczłonowe adresy IP okażą się kiedyś za małe w stosunku do potrzeb.

Gdyby nawet do tego doszło, że system informatyczny bitcoina przestanie działać, idea bitcoina zbyt dobrze trafia w potrzeby, żeby zniknęła. I te potrzeby rosną. A kiedy zacznie się światowy kryzys walutowy – co jest nieuchronne – wzrosną w gwałtownym tempie. Gdyby doszło do ostateczności, rolę bitcoina po prostu przejmie konkurencja. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej zarządzana.

Co to będzie?

Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że rosnąca w szybkim tempie popularność Bitcoina doprowadzi niedługo do paraliżu systemu transakcji. Paraliż będzie się przedłużać i zdezorientowani ludzie stracą zaufanie do kryptowalut i wielu z nich odejdzie. Cena BTC spadnie drastycznie i długo się nie podniesie.

Krach przekona nawet najbardziej opornych do konieczności zmian. Nic tak nie pobudza ludzi do działania jak wizja utraty własnych pieniędzy.

Wnioski

Więc czy to, co cytuje TVN24 BiŚ to prawda?

Tak. To prawda. Trzecia prawda Tischnera.

  • To prawda, że Bitcoin nie ma przyszłości – ale tylko obecne oprogramowanie bitcoina.
  • To prawda, że projekt Bitcoina jest nieudany – ale tylko w kwestii rozwiązań technicznych i metod zarządzania. Zmiany w jednym i drugim wymusi rzeczywistość.
  • To prawda, że ludzie niebawem przestaną go używać – ale tylko na jakiś czas, aż pojawi się system z adekwatnymi rozwiązaniami technicznymi.

Jak już mówiłem, tak powtarzam dalej: z powodu eksperymentalnego charakteru Bitcoina i niedojrzałości rozwiązań, odradzam wszystkim trzymać zbyt dużo pieniędzy w BTC.

Ale jeszcze głośniej zachęcam do tego, żeby BTC używać. Kupować, sprzedawać. Nic się nie bać. Opłaci się na przyszłość.

A od „TVN Biznes i Świat” i podobnych portali trzymać się z daleka. Jak potrzebujesz rad na temat decyzji finansowych, to już lepiej zrobisz jak każesz małpie rzucać monetą.

Tak przy okazji – artykuł powstał dzięki Dam Koszty.com

Podziel się z głupim światem