Jeszcze nigdy nie pisałem tutaj recenzji. Czas spróbować.

Recenzje czytuję często zanim coś kupię, ale zwykle jestem nimi rozczarowany. Dlaczego? Bo standardowa recenzja internetowa przez 80% tekstu opowiada same oczywistości, które sam sobie mogę przeczytać w specyfikacji sprzętu albo też rozwodzi się nad nikogo nie obchodzącymi duperelami.

W szczególności po jakiego grzyba ci wszyscy recenzenci zaczynają od odpakowywania z pudełka? No kogo to obchodzi? Kto kupuje telefon po to, żeby się nad pudełkiem rozwodzić? I wymieniają: że zasilacz to w tej przegródce, a kabel to taki dołączyli, a folia jest taka albo siaka, a pudełko jest czerwone i ma 7 napisów z boku, w tym jeden po rumuńsku.

No więc każdy przewija taką recenzję przynajmniej do połowy, bo wiadomo, że wcześniej nie będzie kompletnie nic wartego uwagi.

Ja to zrobię inaczej. Recenzja będzie praktyczna.

Opowiem wam o nowym telefonie marki Overmax, o nazwie Vertis 2 plus. Od razu powiem co znaczy to „plus” w nazwie. Bo szukałem tej informacji 15 minut – nikt nigdzie wprost tego nie napisał. Otóż „plus” oznacza tylko tyle, że w środku siedzi mocniejsza bateria: 1700 mAh zamiast 1450. Reszta bez zmian.

GoClever i Overmax to dwie firmy, które sprzedają w Polsce komórki i tablety kierując się jedną naczelną zasadą: ma być tanio.

I smartphone Vertis 2 spełnia te założenia. Cenowo jest z tak dolnej półki, że niżej to już jest tylko podłoga.

Wcześniej miałem wiele smarphone’ów, głównie firm HTC i Samsung. Obie marki to ścisła czołówka w kategorii telefonów, więc teraz zdegradowałem się haniebnie kupując od Overmaxa.

Używałem do niedawna telefonu HTC Wildfire, który co prawda ma wszystko czego człowiek-internetowiec potrzebuje do szczęścia, ale sprzęt jest już porządnie stary i wolny jak Boże Narodzenie w Domu Starców. Zamieniłem go więc na wyraźnie szybszy Samsung Ace S5830. Doskonała, sprawdzona i tania konstrukcja, która ma kupę zalet. Między innymi tą, że jest dostępnych na to mnóstwo przerobionych systemów operacyjnych, z rozmaitymi ulepszeniami, eksperymentami i szaleństwami.

Wady ma toto dwie: jest wolne i ma straszliwie mało pamięci na programy.

Miałem też krótko fantastyczny HTC Desire X, który nie ma wad. Ale mi wpadł do kibla w McDonald’s. I umarł tamże. Niedługo będzie rocznica.

Jak wypada niskomarkowy Overmax Vertis 2 plus na tle tego wszystkiego?

Otóż gra. I to gra jak równy z równym. Ba, nie tylko, że gra, ale jeszcze wygrywa! Jak to było możliwe zrobić taki telefon za takie pieniądze, tego ja nie pojmę. Na pewno trzeba być bardzo sprytnym i wiedzieć dobrze na czym przyoszczędzić.

Efekt jest taki, że młodzieniaszek Vertis kosztuje mniej więcej tyle samo co nasączony markowością Samsung Ace, a jest przynajmniej trzy razy szybszy, porządnie ulepszony system operacyjny, dwa procesory (co poprawia komfort pracy ogromnie), lepszy ekran, mocarną baterię i żeby dobić leżącego: miejsce na dwie karty SIM.

Leży tylko w jednej dziedzinie: kamera. No, tutaj to leży i kwiczy.

Jak wiemy kamery w komórkach to na ogół poziom raczej PKP, czyli lipa. Ale Vertis to ma naprawdę dziadostwo jakiego już dawno nie widziałem. Jest to o tyle dziwne, że rozdzielczość tej kamery to 5 megapixeli, czyli całkiem przyzwoicie. Ale co z tego? Rozdzielczość to sobie jest i może i robi wrażenie jak komuś liczby imponują, ale od tego jest recenzja, żeby być jak Maks Kolonko i mówić jak jest.

Jest do dupy. Mówię jak jest.

Popatrzcie na filmik z tej kamery.



No i co? Obraz rozmazany, mocne drgawki, obraz prześwietlony, kolory grubo odbiegające od oryginału… Zdjęcia są oczywiście lepsze niż filmy. Ale na dobre zdjęcia to ty nie licz. Licz, że w ogóle są. I że widać co na nich jest.

Jeżeli nie jesteś co do kamery wymagający przeżyjesz (tym bardziej że programowa obsługa kamery jest wygodna). Ale jeżeli jesteś – narażasz się, kochany, na zawał. Krótko mówiąc: kamera jest nędzna i kropka.

I na tym właściwie lista wad się kończy. Poza tym wszystko działa wzorowo. Może trudno w to uwierzyć, ale nie czuję żadnej różnicy w obsłudze Vertis 2 i HTC Desire X. Mimo, że ten drugi jest 2-3 razy droższy.

Oklaski za szybką, miłą i wygodną obsługę należą się tu głównie dla dobrze skonfigurowanego Androida 4.2.2. Ale na czymś ten cud programowania musi działać, i tutaj trzeba przyznać, że firma zadbała, żeby Android miał wszystko, co potrzebuje do szczęścia.

Więc przede wszystkim: dwa procesory, dobra szybkość i zapas pamięci. Efekt widać: nic się nie zacina ani nie wiesza, reakcja na dotknięcia jest natychmiastowa i człowiek czuje satysfakcję, że chociaż telefon go w życiu słucha. Największa w tym zasługa dwurdzeniowego procesora.

Przy okazji, pamiętaj: jeżeli zamierzasz kupić telefon z Androidem i masz do wyboru pojedynczy procesor, dwurdzeniowy procesor albo czterordzeniowy procesor to wybierz zawsze dwurdzeniowy. Dlaczego nie jednordzeniowy? Bo będzie ci się brzydko przycinał, choćby nie wiem jak był szybki. Nie warto tu oszczędzać. A dlaczego nie czterordzeniowy? Bo nie ma potrzeby – zapłacisz więcej a nie poczujesz żadnej poprawy. Będzie wręcz gorzej, bo więcej procesorów to większe zużycie prądu. Dwa rdzenie w Androidzie na komórkach to optimum.

Co do wykonania telefonu nie mam o dziwo zastrzeżeń. To wbrew naturze, bo tak tani telefon powinien mieć niedoróby. A nie ma, skurczybyk. No skąd panu wezmę wady jak ni mom?

Obudowa jest prosta. Mechanicznych przycisków z przodu nie ma, więc nie ma się co zepsuć. Na górze mamy przycisk włączania, z boku regulację dźwięku – czyli standard. Wszystko jest tu tak klasyczne, że bardziej się już nie da.

Jakość dźwięku bez zarzutu. Ani lepsza ani gorsza niż w innych telefonach. Rozmowy telefoniczne słychać zupełnie dobrze, w obie strony. Z kolei jakość głośniczka nie ma tu większego znaczenia, bo i tak nie ma fizycznie możliwości, żeby tak mały głośnik mógł mieć jakość dźwięku wartą uwagi. A muzyki i tak się słucha w zewnętrznych słuchawkach, a wtedy jakość słuchawek jest kluczowa.

Ekranik to co innego – tutaj sprawa jest ważna. W tym modelu mamy dobrej jakości ekran typu IPS. Robi takie dziwne wrażenie, jakby obraz wyświetlał się nie na powierzchni szybki, ale za nią. W głębi. Takie pseudo-3D. Nie przeszkadza to w niczym, właściwie nawet pomaga, ale jak ktoś nie jest przyzwyczajony to się zdziwi.

Rozdzielczość ekranu jest dobrze dopasowana do wielkości. Co to znaczy? Zbyt mała rozdzielczość to mało szczegółowy obraz, a zbyt duża to niepotrzebne zużycie baterii. I konieczność chodzenia z lupą.

Bateria dla mnie jest szczególnie ważna, bo używałem telefonu często jako podróżnej maszyny do pisania. Da się? A da się, tylko trzeba mieć klawiaturę bluetooth. Możesz wtedy siedzieć na plaży i pisać książki.

Używam też komórki jako GPS do motorka. Albo słucham podcastów jak jadę na rowerze. Też przez bluetooth.

Tak czy inaczej bateria dla mnie jest zawsze za mała.

Okazuje się, że Vertis 2 plus jest najdłużej działającym na jednym ładowaniu baterii telefonem jaki widziałem.

Po pierwszym naładowaniu musiałem czekać ponad 8 dni aż się komórka rozładowała. W tym czasie zainstalowałem wszystkie ulubione programy, odbierałem telefony, wysyłałem SMS-y, grałem w szachy i pętałem się po internecie. W środku były cały czas dwie karty SIM i włączone WiFi. Nie wyłączałem go na noc.

8 dni. Niewiarygodne.

Wiadomo, że ssanie baterii jest zależne od tego jak intensywnie telefonu używasz, ale przy takim samym stylu życia moje poprzednie telefony gasły po 2-3 dobach.

Nie gwarantuję, że u ciebie telefon też wytrzyma ponad tydzień na jednym ładowaniu, ale tak czy inaczej informuję, że ten telefon potrafi być niewiarygodnie oszczędny!

Pora na wnioski.

Po co ja to wszystko właściwie piszę? W końcu nie prowadzę bloga o telefonach.

Otóż rzadko się zdarza, żeby coś taniego i nieszczególnie markowego było autentycznie dobre. Sprawdza się zasada, że dobre musi kosztować, że masz to za co zapłacisz. Dlatego też poziom w szkołach jest taki jaki jest. Darmowa szkoła – na darmo tam chodzisz.

Dlatego też wolę kupować mało i drogie, niż dużo i tanie.

Ale czasem bywają okazje, gdzie komuś gdzieś uda się tak sprytnie obciąć koszty, żeby nie obniżyć jakości. Oszczędzi taki spryciarz na tym, co mało istotne, najszybsze wymieni na ciut wolniejsze i utrafi idealnie w optimum pomiędzy ceną a jakością.

Overmax Vertis 2 plus jest idealnie optymalnym telefonem. Nie licząc tej nieszczęsnej kamery, która straszliwie odstaje od reszty, jest najtańszym z najlepszych i najlepszym z najtańszych telefonów z Androidem na rynku.

Jeżeli chcesz tani a dobry smartphone, i nie jesteś wybredny co do kamery, to masz okazję. Możesz też kupić sprzęt o wiele droższy, ale po co? Na jednym telefonie strona wczyta się w 1.29 sekundy, a na drugim w 1.16 – myślisz że poczujesz różnicę?

Dożyliśmy niesamowitych czasów, gdzie za 3 stówki masz komputer, dwa telefony, GPS, kamerę, dyktafon i podręczną bibliotekę. Możesz to sobie połączyć z czym chcesz przez WiFi, bluetooth, 3G. Możesz na tym czytać, pisać maile, uczyć się, bawić, grać, stroić gitarę, pisać scenariusze, komponować, słuchać radia, oglądać telewizję, rozmawiać z rodziną na drugim końcu świata, kupić bilety na autobus albo prowadzić księgowość. Ja robię prawie wszystko z tych rzeczy.

To wszystko obsługujesz przez wygodny i przyjemny system operacyjny, który obsługujesz palcami. Tak intuicyjny, że radzi sobie z tym mój 8 letni siostrzeniec bez żadnej instrukcji.

I to wszystko masz w kieszeni. Zawsze gotowe. I działa na jednym ładowaniu baterii przez tydzień.

Takie czasy. Fantastyczne!

A ze mną to było tak, że kupiłem ten telefon na prezent. No już nie mogłem patrzeć jak dziewczyna się męczy na starym Wildfire. Jak czeka 10 sekund aż się klawiatura pokaże, żeby móc napisać SMS-a. Więc szukałem czegoś żeby było tanie, biedne, ale szybkie. No i znalazłem tego Overmaxa. Zaryzykowałem.

Jak przyszło to się zdziwiłem. Obserwowałem toto przez miesiąc. I dalej się dziwiłem. A po dwóch miesiącach kupiłem drugi taki sam. Sobie.

I to będzie najlepsze podsumowanie recenzji.

Podziel się z głupim światem