Winner and Looser

2016-03-07Blog2716

Prawdziwa historia: Robert Lane z Nowego Jorku miał wielu synów. W 1958 urodził mu się kolejny. Robert postanowił być oryginalny i dał mu na imię Winner.

Trzy lata później urodził mu się następny syn. W przypływie fantazji nazwał syna Looser. Ale będzie beka – pomyślał.

I co się stało? Po latach prorocze znaczenie imion wypełniło się. Winner Lane został zwycięzcą w kategorii „największa ilość przestępstw”. Na liście są kradzieże, rozboje, przemoc domowa, włamania i wiele innych. Jest tego ze czterdzieści. Człowiek sukcesu, Winner Lane.

Looser Lane z kolei, skazany imieniem na porażkę, został detektywem w NYPD. I żyje mu się całkiem nieźle. Nieporównywalnie lepiej niż ojcu i bratu.

Jaki z tego wniosek? Że imię jest czasem prorocze. Ale częściej jest ironią.

W Polsce ta historia nie mogłaby się wydarzyć. W Polsce imiona są regulowane. Jako własność państwa, nie możesz dowolnie wybrać imienia. Jak przystało na kraj katolickiego totalitaryzmu, dozwolone jest mieć tylko imię po świętym.

Biorąc pod uwagę, jak skończył Winner, nic dziwnego, że w Polsce jest tak jak jest. Ludzie z imionami świętych. Gdzie nie spojrzysz, tam Winner.

Podziel się z głupim światem